Wpadła mi ostatnio w ręce mała książeczka o kuchni francuskiej. Nic specjalnego, w każdej piszą praktycznie to samo. Tarty, zupa cebulowa i reszta. Tak sobie z obowiązku przeglądałam, bo szukałam jakiegoś prostego pomysłu na obiad. Prowadząc Wielką Pyszność zaglądam co jakiś czas do fachowej literatury, bo formuła „zmusza” mnie do jedzenia ciągle innych potraw. Jeśli mam mało czasu, staram się wieczorem coś przejrzeć, żeby rano po basenie mieć już sprecyzowane plany zakupowe. Kupić, ugotować, zjeść i napisać, żeby wieczorem mieć jeszcze czas dla ukochanego.
No przeglądałam sobie odruchowo broszurkę, gdy nagle zobaczyłam przepis znany, który zupełnie wyleciał mi z głowy. Ratatouille. A nawet, w spolszczonej wersji, ratatuj. Przecież zaczął się sezon, wszystkie warzywa mam na wyciągnięcie ręki na bazarku, a bazylię w skrzynce za oknem. Jest to danie bardzo proste, szybkie w wykonaniu i lekkie. Przypomina popularne u nas leczo, ale nie dodajemy do niego mięsa, chociaż może być dodatkiem warzywnych do głównego dania mięsnego. U mnie było solistą, bo przy takich upałach ochota na chabaninę odeszła gdzieś do Norwegii, czy Finlandii.
Ratatouille warzywne
Czas przygotowania: 1 godzina
Składniki na 3–4 osoby:
- dwie cukinia
- dwa bakłażany
- po pół papryki różnego koloru, lub 3 mniejsze
- dwie młode cebulę
- 4 ząbki czosnku
- garść liści bazylii
- pól pęczka matki pietruszki
- zioła prowansalskie
- jeden dojrzały pomidor z wykrojonym miąższem
- oliwa do smażenia, sól i pieprz do smaku
Warzywa kroimy – bakłażany i cukinie w kostkę, papryki w paseczki. Obsmażamy je po kolei na bardzo rozgrzanej patelni, bakłażany i cukinie aż się porządnie zrumienią, papryke aż będzie miękka, ale nie za miękka. Każdą partię warzyw układamy w dużym garnku, posypując je ziołami prowansalskimi. Na końcu smażymy cebulę i czosnek, dodając na końcu pokrojonego w kostkę pomidora.
Całość mieszamy w garnku, stawiamy na ogień na 5–10 minut, dodajemy natkę, bazylię i doprąwiamy do smaku. Podajemy ze świeżym pieczywem, można posypać kozie serem, lub parmezanem. Ja użyłam pecorino romano – twardego, ostrego sera owczego. Bą apetit ;)