Jakiś czas temu odgrażałam się, że teraz częściej będą się tu pojawiać dania lekkie, bez hardkorowych przypraw, w sam raz dla matki karmiącej. Oczywiście z myślą o mojej siostrze – świeżo upieczonej mamie, której jadłospis jest teraz ograniczony ze względu na mleczarską produkcję. Cytrusów nie, kapusty kiszonej nie, czekolady nie bardzo. Lista jest o wiele dłuższa. Dodam od razu, że Ewcia przed ciążą gotowała sporadycznie, nie miała na to ochoty i wydawało jej się to czasochłonne. Odkąd przestała pracować i przygotowywała się w spokoju do wydania na świat córki, zaczęła sobie powoli pichcić. No i się wciągnęła. Do tego stopnia, że od laika przeszła do specjalisty od bitek wołowych. I ciągle kombinuje.
Miałam jej podrzucać co i raz jakieś lekkie kąski, ale do tej pory jedyne co przygotowałem to krupnik. Ugotowałam go z myślą o niej, odłożyłam litr do pudełka i wybrałam się w odwiedziny. O zupie zupełnie zapomniawszy. Następnego dnia też krupniku nie zaniosłam, koniec końców wylądował wieczorem na imprezie świątecznej u kumpla, jako mój gastronomiczny wkład we wspólne menu. Obawiam się jednak że nikt go nie skosztował, bo stał w ciemnym kącie, a biesiadnicy rzucili się na sałatki. No i na alkohol, rzecz jasna.
Krupnik nie dotarł do adresatki, a szkoda, bo wyszedł naprawdę niezły. Postanowiłam zrobić go według przepisu z bardzo ładnie wydanego albumu „Smakosz warszawski” Hanny Szymanderskiej, który kupiłam chyba 10 lat temu ukochanemu i może raz z niego korzystałam. Innowacją jest fasola, która wzmaga współczynnik sytości zupy.
Krupnik polski
Czas przygotowania: 2 godziny
Składniki dla 4-6 osób
- 0,5 kg kości wieprzowych
- włoszczyzna rosołowa
- kilka suszonych grzybów
- łyżka białej fasoli (dałam więcej)
- szklanka ugotowanej kaszy perłowej (można dać więcej)
- posiekaną natka pietruszki
- 3 litry wody
Robimy wywar z kości, włoszczyzny, grzybów i fasoli. Po około 1,5 godziny przecedzamy, grzyby i mięso kroimy w paski, dodajemy razem z fasolą do przecedzonego wywaru. Zagotowujemy, dodajemy ugotowaną kaszę, gotujemy na małym ogniu 15 minut, doprawiamy do smaku. Przed podaniem posypujemy natką.
Krupnik i wszystkie inne potrawy z kaszą są szczególnie wskazane w zimie, bo kasze rozgrzewają organizm na długi czas.
A ja się nie poddaję i próbuję donieść młodej mamie jakiś lekki smakołyk.