Nawet teraz jak spojrzę na to zdjęcie, nabieram wielkiego smaka na camemberciaka. Jeśli na kogoś nie działa ten obraz to albo jest weganinem, albo nie cierpi serów, albo nie toleruje laktozy. W pierwszym przypadku to jego wybór, w dwóch pozostałych mogą pojawić się katusze. Zresztą nie będę oszukiwać i powiem od razu, jak doszedł do mnie ten przepis. Moja serdeczna przyjaciółka, która „robi w internetach” zagadała do mnie niedawno na fejsbukowym czacie. Zagadała, by przesłać mi linka do „44 francuskich posiłków, których musisz spróbować, zanim umrzesz”. Skojarzyło mi się od razu z „Nauką żeglowania w weekend” i z wiadomym filmem Woody’ego Allena, którego tytuł jest nadużywany i parafrazowany jak mało który. Dlatego go nie przytaczam. Kliknęłam jednak ochoczo, bo pomyślałam, że na pewno nie wysyła mi badziewia.
Zaczęłam oglądać zdjęcia potraw, podobały mi się bardzo. Przy zdjęciu camemberta byłam już klasycznym psem Pawłowa (nie mylić z tortem Pavlova). Właściwie przy odpowiedniej motywacji byłam wtedy zdolna wybiec z kwadratu w domowych ciuchach (a czasem noszę naprawdę kuriozalne zestawy – mam to po mamie) do sklepu po uczciwego camemberta. Sęk w tym, że w sklepach po sąsiedzku mają tylko camemberty nieuczciwe, czyli takie polskie typówki, które nie są złe do kanapek, ale mają za mało tłuszczu do takiej obróbki. Tak mi się przynajmniej wydawało, a nie zweryfikowałam swojej opinii, dlatego możecie spróbować z Turkami, albo ich prezydentem.
Kilka dni później, poczyniwszy odpowiednie zakupy, upiekliśmy francuskiego camemberta, sztuk jedna i był dokładnie taki, jakim go chciałam.
Camembert pieczony
z żurawiną i orzechami
Czas przygotowania: 30 minut
Składniki:
- jeden camembert 200g lub 2 mniejsze, najlepiej francuskie
- garść orzechów (mieszanka różnych, albo np. pistacje lub laskowe)
- garść suszonych żurawin
- bagietka lub inne białe pieczywo
- kilka gałązek rozmarynu
- oliwa extra vergine
- 2 ząbki czosnku
- sól morska do smaku
Jeśli ser jest w drewnianym pudełku to bardzo dobrze. Zostawiamy go tam, wyjmując tylko papierek ze środka. Włączamy piekarnik na 180 stopni. Delikatnie ścinamy skórę z wierzchu sera, a miąższ nacinamy w kratkę jak na zdjęciu. Bagietkę kroimy na kromki i smarujemy masłem z obu stron. Do sera wbijamy rozmaryn i pokrojone na połowy ząbki czosnku i posypujemy go solą morską. Gdy piekarnik się nagrzeje, wkładamy camembert na około 20 minut. Musi się piec dopóty, dopóki będzie płynny w środku. Na kilka minut przed końcem pieczenia wkładamy rozłożone na blaszce lub kratce kromki bagietki. Jeśli nie mamy bagietki, możemy użyć białego pieczywa, usuwając skórkę i krojąc go w większe grzanki, powiedzmy o dwucentymetrowym boku. Grzanki owe później możemy nadziać na patyczki do szaszłyków i maczać w gotowym serze. W międzyczasie siekamy szerokim nożem orzechy i żurawinę. Gdy ser i pieczywo są gotowe, wyjmujemy je na duży wspólny talerz, wsypujemy też bakalie i zaczynamy jeść. Najpierw moczymy pieczywo w camembercie, a potem w żurawinie z orzechami, która oblepi ciepły ser. Pyszne, pyszne, po stokroć pyszne!