Niedawno wróciłam z basenu zapomniawszy ręcznika. Okazuje się, że można sobie świetnie poradzić z wycieraniem członków tylko przy pomocy papieru toaletowego. Szamponu też nie wzięłam, ale to załatwił sklep po drodze, bo uświadomiłam sobie brak już w trakcie podążania w kierunku basenu. Jak mówi mądrość ludowa, kto nie ma w głowie ten ma w nogach. Postanowiłam tym razem odciążyć moje biedne odnóża bo i tak czekał je znaczny wysił. Mózg wykonał robotę, a po basenie wskoczył na wyższe obroty i wydał mi rozkaz: „Dziś robisz na obiad polędwiczki wieprzowe, które ostatnio kupiłaś. Idź do Almy po specka albo szynkę parmeńską, kup 6 plasterków i wracaj prosto do domu!”. Na takie dictum zostawiłam tylko osprzęt pływaka na chacie i udałam się na drugą stronę rzeki do Galerii Handlowej.
Oto bilans: specka ani widu, szynka parmeńska kosztuje 139 pln (!!?!), z szynki serrano została tylko żałosna końcówka, którą nijak nie owinęłabym kawałków mięsa. Na szczęście moje sokole oko dalekowidza dostrzegło całkiem przyzwoity kawałek szynki szwarcwaldzkiej za 59 złotych kilo. Cena wydała mi się przystępną, nabyłam więc więcej plastrów na zaś. Resztę składników obiadowych miałam w domu. Szynkę szwarcwaldzką możecie też kupić w dyskoncie, jest plastrowana i pakowana po 100 g. Nada się. Jeśli nie jesteście fanami dojrzewających wędlin albo macie trudność z dostaniem ich w promieniu 2 kilometrów od domu, w odwodzie pozostaje nasz poczciwy boczek. Boczek może być surowy lub gotowany – ważne żeby był pokrojony w dość długie plastry.
Ten obiad który zaraz opiszę jest bardzo smaczny i wygląda wykwintnie na talerzu, można go swobodnie zaserwować gościom, jeśli chcecie się wykazać i błysnąć :D. W moim zestawie znalazły się: kasza gryczana, marchew, cukinia i banalnie prosty sos balsamiczny. Ale pole do popisu jest ogromne. Dlatego podam Wam przepis na polędwiczki i sos balsamiczny, tuszę że resztę każdy sobie dośpiewa samopas.
Polędwiczki wieprzowe w szynce parmeńskiej
z sosem balsamicznym
Czas przygotowania: 30 minut
Składniki dla dwóch osób:
- jedna polędwiczka wieprzowa
- 6–7 plastrów szynki (parmeńskiej lub innej jak wyżej)
- 2 łyżki oleju
Zaczynamy od włączenia piekarnika na 180 stopni. Polędwiczkę oczyszczamy z błon, odkrajamy głowę (nie sobie, a mięsu). Gwoli wyjaśnienia – głową nazywamy tę część polędwicy, która jest jakby przyklejona, poszarpana i aż się prosi o oderwanie, bo nie pasuje do reszty. Dzielimy na 6–7 w miarę równych plastrów. Jeśli głowa się nadaje też możemy z niej zrobić jedną porcję. Jeśli nie, kroimy ją na małe kawałki, dodajemy skrawki z końcówki i możemy wykorzystać np. do makaronu tagliatelle z kurczakiem, używając wieprzka zamiast kury. Owijamy każdą porcję plastrem szynki, jeśli jest za duży i wystaje, składamy go na pół wzdłuż. Jak plastry są dużo szersze, przekrajamy je wzdłuż na pół i owijamy mięso połówkami. Delikatnie solimy i pieprzymy.
Na rozgrzanym oleju smażymy mięso po 2-3 minuty z obu stron, po czym wkładamy do piekarnika na około 10 minut aż będzie upieczone, ale nie suche. Można to ocenić naciskając na polędwiczkę. Jeśli jest miękka pod palcem, lub po naciśnięciu widać krew, czekamy kilka minut z wyjęciem. Podawać z sosem balsamicznym, reszta składników według uznania.
Sos balsamiczny do mięsa:
- 30 ml białego wytrawnego wina
- 30 ml octu balsamicznego
- 100 ml śmietany 30%
- ząbek czosnku
- sól i pieprz
Wino i ocet wlewamy do rondelka, odparowujemy mniej więcej 3/4 płynu po czym dodajemy śmietanę i rozgnieciony ząbek czosnku. Zagotowujemy, odparowujemy jeśli jest za rzadkie, doprawiamy.
Zadziwi Was świetny smak tego sosu. Sądząc po składnikach wyglądać może banalnie i nieciekawie, ale to tylko dla zmylenia przeciwnika. Naprawdę jest znakomity, nie mówiąc o tym jak świetnie pasuje do czerwonego mięsa. Radzę wypróbować.
PS. Ten szklany klosz przykrywający mięso to po prostu odwrócona miska, stanowiąca zabezpieczenie przeciwkotowe. Działa.