Oświatowe zapędy każą mi przejść do sedna, którym jest w tym przypadku wymowa. Wymowa – często błędna – jest poniekąd usprawiedliwiona. Usprawiedliwia ją anglojęzyczność współczesnego swiata. Ta współczesna łacina skłania nas do wymawiania „sch” jak „sz”. I chociaż nazwa wybitnie włoska, angielski jest popularniejszy, więc by uniknąć lapsusów językowych wiele osób mówi „bruszeta”. BRUSKETA. Tak, jestem pewna.
Co do anglocentryczności, wyznawanej tym chętniej przez anglosasów, czasami przybiera ona formy bliskie grotesce. Mój znajomy Szkot, mówiący wolno i wyraźnie, co dziwne w przypadku Szkota, zadał mi kiedyś bobu mówiąc o swoich perfumach. Pewnie niektórzy powątpiewają w używanie przez Szkotów perfum, ale ten mieszkał w Krakowie. I nie nazywał się Ewan McGregor. Mark, mówiąc mi kiedyś o męskim zapachu, który sobie upodobał, użył tak dziwacznej nazwy, że postanowiłam go pomęczyć i zgłębić sprawę. Dr Watson we mnie mówił, że kryje się za tym coś innego i zupełnie normalnego. Otóż Mark podał nazwę, która brzmiała: Ajsi Majki. I był lekko zdziwiony, że jej nie znam. Pogłówkowałam i nagle mnie olśniło! Ciekawe czy już się domyślacie. No tak! Issey Miyake. Japończyk. To by było na tyle jeśli chodzi o anglezowanie ;). Oszczędzę Wam prób nauczenia Szkota kilku słów po polsku, bo historia jest żałosna.
Co do bruschetty, przy trzydziestu stopniach w cieniu była jedną z alternatyw. Drugą była sałatka Cezar, o której innym razem. Poza tym udało nam się kupić te wielkie kromy, na których się bruschetty podaje. Nie było wyjścia – musieliśmy przyrządzić.
Bruschetta
Czas przygotowania: 20 minut
Składniki dla trzech osób:
- 3 dojrzałe pomidory, sparzone i obrane ze skórki, no chyba że Wam się wybitnie nie chce, albo tak jak ja donieśliście z targu lekko zgniecione i popękane
- garść liści bazylii
- oliwa extra vergine z oliwek
- cebula pokrojona w drobną kostkę
- dwa ząbki czosnku
- 2 kulki mozzarelli lub 400 g mozzarelli na wagę, startej
- chleb do bruschetty, ciabatta lub duży chleb pszenny
Zaczynamy od włączenia piekarnika na 180 stopni. W tym czasie parzymy pomidory, zdejmujemy skórkę, wyrzucamy środek i kroimy w kostkę. Mieszamy z cebulą, wycisniętym czosnkiem, oliwą i porwaną bazylią. Kromy pieczywo na kromki i smarujemy je po jednej stronie oliwą. Kroimy mozzarellę. Gdy piekarnik się nagrzeje wkładamy na chwilę kromki, żeby się lekko zgrillowały (nie jest to konieczne przy pieczywie do bruschetty). Wyjmujemy, na każdą wykładamy pomidory, na wierzch mozarellę i z powrotem do pieca. Trzymamy w środku tak długo, aż ser się stopi i zacznie przypiekać. Ilość, którą podałam jest na lekki obiad lub konkretniejszą przekąskę. Jeśli ma to być danie główne, trzeba ją pewnie podwoić. Po obiedzie radzę udać się na przechadzkę, najlepiej do najbliższej drogerii i poszukać perfum Ajsi Majki. Smaszneko.