Dziś w żłobie dostaniecie danie z osiołka. Nie z jego mięsa, ale serwowane z grzbietu. Wieść gminna niesie, że w okolicy Ciudad Juárez (płn. Meksyk) pewien sprzedawca ciepłego jedzenia wpadł ponoć na pomysł, by serwować je w domowych, pszennych tortillach. Posmakowało, a ludzie przychodzili i też chcieli skosztować jedzenia „z burrito”, czyli z osiołka. Nie wiem, ile jest w tym prawdy, ale skoro danie nazywa się „osiołek”, to coś w tym musi być, bo nazwa to niecodzienna. A co jak co, ale Meksykanin z jucznym osłem, to obrazek rozpowszechniony przez popkulturę. Dodajcie do tego sombrero, tequilę i halucynacje po peyotlu (dla tych bardziej wtajemniczonych) i meksykańska cepeliada stanie przed Wami jak żywa.
Od razu piszę, że to danie kuchni tex–mex, czyli pogranicza, bo poza północnym Meksykiem nie jest w tym kraju popularne. Jego amerykańska wersja jest oczywiście większa i bogatsza (chyba nie sądziliście, że będzie mniejsza), a od tacos odróżnia je rodzaj tortilli (tacos robi się w kukurydzianych).
Zatęskniłam w środku zimy za oślimi smakami, w końcu spędziłam 2 lata w restauracji o teksańsko–meksykańskiej kuchni, gdzie jedzenie smakowało mi nad wyraz. Oczywiście nie mam wielkiego pojęcia o PRAWDZIWEJ kuchni meksykańskiej, bo to była tylko wersja na nasze warunki, wdrożona przez Amerykanina z Texasu. Czyli była to wersja maxi. Jeronimo – prawdziwy Meksykanin, z którym kilka miesięcy tam pracowałam, rzucił trochę światła na sprawę, robiąc np. fantastyczną zupę z tortilli i wprowadzając do użytku chili ancho, pasilia czy de arbol i pokazując mi kompletnie inne użycie tych samych przypraw. Czasami brakuje mi tych smaków.
Dlatego, w miarę możliwości, postanowiłam sobie przypomnieć, jak smakują texy-mexy. A że wszystkie rodzaje chili, które wymieniłam musiałabym kupić w sklepie internetowym, wydając blisko stówkę i jeszcze czekać na odbiór, postawiłam na burrito. Czyli tortilla pszenna, ryż, warzywa, kurczak, miks przypraw taco, śmietana i dodatkowo dip z czerwonej fasoli. Ten ostatni nie ma zbyt spektakularnej prezencji, co rekompensuje smakiem. Jedno burrito z tortilli o średnicy 23 cm to prawdziwy zapychacz, nawet ukochany nie podołał drugiemu.
Burrito z kurczakiem
Czas przygotowania: pół godziny
Składniki dla dwóch osób:
- dwie lub trzy tortille pszenne o średnicy 20–23 cm
- pierś lub udo z kurczaka (ugotowane w rosole lub na parze)
- 300 g ugotowanego na sypko ryżu
- świeża papryka, jedna sztuka, ale najlepiej jak są 2–3 kolory, z każdej po trochu
- cebula pokrojona w piórka
- około 100 g startego sera żółtego
- ostra papryczka – piri piri, chipotle lub jalapeno
- sól, pieprz i olej do smażenia
Dip z czerwonej fasoli
Czas przygotowania: 20 minut
Składniki:
- puszka czerwonej fasoli (ja miałam suchą, więc bawiłam się w namaczanie i gotowanie)
- mała cebula
- 2 ząbki czosnku
- 200 ml passaty z pomidorów, lub pół puszki pomidorów pelati
- miks przypraw taco (można sobie zrobić samemu, ale ma sporo składników, dobranych w odpowiednich proporcjach, poza tym nie ma w nim żadnej chemii)
- bulion drobiowy (można zastąpić samą wodą)
- sól, pieprz i olej do smażenia
Robimy dip z fasoli – płuczemy ją z zalewy, na patelni podsmażamy cebulę i czosnek, dodajemy fasolę, pomidory i bulion lub wodę (do wysokości fasoli w garnku). Całość zagotowujemy, doprawiamy hojnie przyprawą taco, solimy i pieprzymy. Miksujemy na gładko. Można dodać trochę ostrej papryczki.
Gotujemy ryż na sypko, płucząc go przed gotowaniem ze skrobi. Gotujemy mięso z kurczaka, najlepiej w rosole lub na parze, przekrojone w poprzek, żeby szybciej doszło. Ja rozwiązałam to w ten sposób, że dzień wcześniej upiekłam całego kurczaka, zjedliśmy pierś i nogę, a resztę zostawiliśmy do burrito. Włączamy piekarnik na 180 stopni. Podsmażamy cebulę i paprykę pokrojoną w paski na bardzo gorącej patelni przez chwilę, żeby były jędrne. Mięso rwiemy na paski i dodajemy do warzyw, dorzucając też ryż i wlewając trochę wody lub bulionu, żeby ryż nie przywarł do patelni, a całość nie była za sucha.
Tortille wrzucamy na chwilę do nagrzanego piekarnika lub kładziemy na suchą, rozgrzaną patelnię, żeby zmiękły. Na środku każdej kładziemy farsz, chwytamy za boki, robimy „kołyskę”, żeby ładnie ułożyć farsz i starannie zawijamy. Kładziemy na blaszkę zawinięciem do dołu, a górę posypujemy serem. Wkładamy do piekarnika, który przestawiamy na termoobieg z grillowaniem od góry. Trzymamy burrita w piekarniku, dopóki ser się nie roztopi. Podajemy polane gęstą śmietaną 12 lub 18 procent, posypane świeżą kolendrą lub natką. I oczywiście z dużą ilością dipu z czerwonej fasoli. Będzie Wam smakować, możecie być tego pewni.
Rada: Dipem można też posmarować burrito w środku, użyć jako sosu do pizzy czy tarty, albo jako zagęstnika do innych sosów. Jest wielofunkcyjny.