Śniadanie mistrzów. Jajka florentyńskie

jajka florentyńskie

Tym zacnym i niezwykle pysznym śniadaniem powitaliśmy bożocielny poranek. Trzeba było skumulować energię, żeby ruszyć żwawo na procesję.

Przesadzam teraz troszeczkę, na procesji byłam ostatnio w szkole podstawowej. I raczej prędko się nie wybiorę. Przypomniało mi się kiedy to 2 lata temu moja rodzicielka przebywała w celach sanatoryjnych w Iwoniczu Zdroju. Postanowiliśmy z ukochanym wybrać się do niej w odwiedziny. W Boże Ciało właśnie. Co to był za okrutny pomysł dowiedzieliśmy się już w podróży, bo w każdej mijanej miejscowości procesje skutecznie blokowały nam trasę. Straciliśmy wtedy dobrą godzinę na stanie w „korkach”. Ale przynajmniej jechaliśmy po asfalcie umajonym kwieciem. Dodajcie do tego sąsiedztwo postawnej kobiety (dolary przeciwko orzechom że była nauczycielką matematyki lub wicedyrektorką szkoły), narzekającej na wszystko dokoła i pouczającej współpasażerów. Mało tego – po każdej wypowiedzi kobieton ów patrzył na nas wymownie, szukając sojuszników, którzy mu przyklasną i pokiwają głowami. Dobrze że wysiadła wcześniej.

Mając takie traumatyczne przeżycie za sobą, chcieliśmy spożyć pożywne śniadanie. Wybieraliśmy się bowiem do Ojcowskiego Parku Narodowego i nie wiadomo było, jakie to procesyje nas po drodze czekają. Moja siostra, wywiadując się dzień wcześniej o naszych śniadaniowych planach, także towarzyszyła nam w przygotowaniu i konsumowaniu tego fantastycznego posiłku.

Piszę od razu, że właściwie powinniśmy zrobić jajka w koszulkach, czyli gotowane w wodzie z octem bez skorupek, ale sadzone to przecież więcej kalorii, a tych potrzebowaliśmy. Poza tym wyczytałam, że podaje się je z sosem Mornay, który pochodzi z francuskiej kuchni i jest po prostu beszamelem z dodatkiem sera i żółtek. Ja jednak pokusiłam się o zrobienie sosu holenderskiego.

Sos holenderski

Jest to jeden z najpyszniejszych sosów na kuli ziemskiej. Jego niezwykłe walory smakowe ustepują tylko kaloryczności. Pasuje zarówno do jajek, jak mięs i ryb. Przygotowanie może wydać się trudnawe, ale po pierwszym udanym sosie sami się przekonacie że nie jest tak źle.

Czas przygotowania: 10 minut

Składniki dla trzech, czterech osób:

  • 2 żółtka
  • 100 g masła
  • 50–70 ml białego wytrawnego wina lub octu z białego wina
  • sól do smaku

redukcja wina

Topimy masło w rondelku. Tu są dwie szkoły – albo je klarujemy, albo nie. Moim zdaniem nie ma większej różnicy, ten z niesklarowanego ma delikatniejszą, bardziej piankową konsystencję. W drugim rondelku redukujemy wino lub ocet, czyli odparowujemy z niego wodę. Co najmniej o połowę. Trzeba pilnować żeby nie zredukował się całkowicie, bo taka mała ilość płyny szybko paruje.

trzepanie żółtek z winem

Do metalowej miseczki wbijamy dwa żółtka. Roztrzepujemy je z odrobiną soli. Gdy wino się zredukuje, łączymy je z żółtkami i zaczynamy energicznie mieszać rózgą nad źródłem ciepła. Czyli albo robimy to nad parą z gotującej się wody (kąpiel wodna), albo nad małym palnikiem gazu, ostrożnie żeby się nie poparzyć. W trakcie mieszania żółtka zaczną się nam „koglować moglować”. Teraz ważne jest żeby wyczuć moment przerwania ubijania. Następuje on wtedy, gdy mieszanka zaczyna gęstnieć i jakby „przykleja się” do dna.

Odstawiamy wtedy szybko i cienkim strumieniem wlewamy masło, cały czas mieszając. Na końcu próbujemy i ewentualnie dosalamy, a jeśli jest za mało wyrazisty, możemy wcisnąć trochę soku z cytryny. Sos robimy tuż przed podaniem jedzenia, no chyba że mamy w domu jakieś permanentnie ciepłe miejsce, gdzie możemy go chwilę przechować pod przykryciem.

dodawanie masła do ubitych jajek

Sos jest wspaniały, ma swoisty, niepowtarzalny smak. Podajemy go do szparagów, polędwicy, wszystkich ryb. Można dodać do niego odrobinę musztardy (polecam tę francuską, z całymi ziarnami gorczycy), co zaostrzy jego smak. Można z nim poeksperymentować, bo oprócz tego ze jest pyszny, stanowi doskonałą bazę dla innych smaków.

Teraz zajmiemy się resztą śniadania.

Jajka florentyńskie

Czas przygotowania (bez sosu): 20 minut

Składniki dla trzech osób:

  • pęczek świeżego szpinaku
  • czosnek i cebula
  • 6 jajek
  • opcjonalnie 6 tostów – kiedy chcemy zjeść naprawdę pożywnie

szpinak

Szpinak dokładnie myjemy (najpierw powinno się namoczyć go w wodzie, potem jeszcze przepłukać). Obrywamy twarde ogonki, odsączamy z wody. Na patelni podsmażamy trochę cebuli i 3–4 ząbki czosnku. Dodajemy szpinak i trzymamy na ogniu do momentu aż zmięknie, żeby nie stracił pięknego koloru. Odstawiamy. Smażymy po 2 jajka sadzone na osobę, przygotowujemy tosty (ja zgrillowałam swoje w piekarniku, ale patelnia lub toster są równie znakomite). Układamy na talerzach tosty, na to szpinak, potem jajka. Całość polewamy sosem. Możemy posypać pomidorami bez miąższu pokrojonymi w kostkę, ale nie jest to konieczne.

pomidory pokrojone w kostkę

Nie jest to propozycja na co dzień, ale jeśli macie czas w weekend lub święto, spróbujcie się pobawić. Efekt Was porazi.

Scroll to Top