Krowa to jednak jest żywicielka. Tyle dobroci można wygenerować z mleka. Jako że moja mama pochodzi ze wsi na pograniczu Kurpiów, Podlasia i Mazowsza, jako dzieci każde wakacje spędzałyśmy w Nadkolu. Malownicze zakola i starorzecza Bugu, ujście Liwca, lasy i piękne nadbużańskie łąki. A nad wieczorem zawsze szklanka ciepłego mleka, prosto od krowy, z pianką. Dziś pewnie za nic nie przełknęłabym takiego mleka, ale wtedy to był rarytas. Masło babcia robiła sama, ale twarogów nie pamiętam.
Pamiętam je za to z okresu ogólniaka, bo zaprzyjaźnione rodzeństwo z mojej klasy miało dostęp do świeżego mleka i w ich kuchni zawsze na pielusze i sitku odcedzał się ser. Często go podskubywałam, smakował niebywale. W domu też robiłam biały ser, zarzuciłam jednak ten proceder na dobrych kilkanaście lat. Właściwie to nie bardzo wiem dlaczego. Kilka dni temu nagle mnie olśniło! No jasne, ser! Czemu ja go właściwie nie robię, przecież jest łatwiejszy nawet od ogórków.
Muszę przyznać że zapaliłam się do serowarstwa. Pognałam do sklepu po mleko, na szczęście było moje ulubione Koneckie (i przysięgam, wcale nie dlatego, że mój ukochany i paru dobrych znajomych pochodzi z tej samej miejscowości co ono). Potem do apteki po gazę („Czy może być niejałowa?” – spytała pani magister. Pewnie że może. W końcu co w domowej kuchni jest jałowe?). I już miałam wszystkie składniki. Plus garnek, sitko i palnik.
Domowy ser biały – twaróg
Czas przygotowania: 15 minut, plus zsiadanie mleka, plus stygnięcie sera
Na około 30–40 dag sera potrzebujemy litr tłustego świeżego mleka. Koneckie jest bardzo dobre, bo ma aż 3,5% tłuszczu, co jest rzadkością na naszym rynku. Nie może to być w żadnym wypadku mleko UHT, bo takie się nie zsiądzie nigdy. Proces podgrzewania w celu przedłużenia świeżości pozbawia je bowiem bakterii, odpowiedzialnych za zsiadanie. Mleko musi się najpierw zsiąść czyli skwaśnieć. Dlatego po powrocie ze sklepu nie wkładamy go do lodówki, a zostawiamy na wierzchu.
Moje mleko skwaśniało już po dwóch godzinach, bo upał był tego dnia okrutny. Jak poznać że się zsiadło? Jest rozwarstwione, a po wstrząśnięciu i zmieszaniu wypija je James Bond. No nie do końca;), po wstrząśnięciu i zmieszaniu ma konsystencję kefiru lub maślanki. Takie mleko wlewamy do garnka i doprowadzamy do wrzenia. Wtedy rozwarstwi nam się na cacy.
Przygotowujemy sitko, które przykrywamy gazą lub pieluchą tetrową. Możemy postawić pod nie naczynie. Przelewamy zagotowane mleko przez sitko. To co przeleci to serwatka, którą można wylać, ale radzę schłodzić i pić w upały, bo jest dobra i zdrowa, a także lekko przeczyszcza. To co zostanie na pielusze jest twarogiem właściwym. Trzeba poczekać aż wystygnie i wyjąć z gazy, przekładając do pudełka. I już. Prostota. Mówię Wam, jaką satysfakcję będziecie mieli! A może nawet zapragniecie czegoś więcej, i nabędziecie książkę o wyrobie serów, jak mój ukochany…