Deser dla homo semi–sapiens. Pieczone jabłka z sosem karmelowym

pieczone jabłka z sosem karmelowym

Siedzę drugi dzień w domu. Kuruję gardło rozmaitymi specyfikami, bo jeszcze przedwczoraj brzmiałam jak skacowany kogut z Teleranka. Ś.p. Tadeusz Broś nie puściłby tego na antenie. Siedzę, siedzę, ślęczę nad serialem i mam kulinarne fantazje. Tylko że nic mi się nie chce. Wykorzystuję troszeczkę tę chorobę, żeby zwyczajnie się pobyczyć, bo nie zdarza mi się to często. Owszem, zrobiłam wczoraj obiad, obfotografowałam go nawet, ale to był makaron, a wiecie, jaki stopień trudności przedstawia ugotowanie klusek i podsmażenie kilku warzywek na patelni.

W ogóle nie ma o czym mówić. Podobnie było z deserem, chociaż tu już wkroczył do akcji mój ukochany, wróciwszy z pracy. Zainstalował lampę z parasolem i dlatego wieczorową porą fotografie nie straszą smętną żółcią.

Deser ów jest tak prosty, że tytuł artykułu nasunął się sam. No bo sami oceńcie – troszkę cukru skarmelizować, potem śmietanki dolać, przekroić jabłka i je upiec. Właściwie to po co komu szarlotka, skoro to jest równie pyszne, a nie trzeba się bawić ciastem (no chyba, że ktoś jest entuzjastą takich zabaw). Ja normalnie jestem taką, powiedzmy, pół–entuzjastką, ale przy chorobie zamieniam się w biernego podjadacza i leniwego leniwca.

renety

I bardzo dobrze, bo na czas niemocy trzeba dać ciału odpocząć – musi mieć czas na walkę i rekonwalescencję. Niewskazane jest trwonić cenną energię na jakieś ciężkie, galernicze wysiłki. Jednocześnie trzeba sobie umilać zakaz wychodzenia z domu i stan chorobowy. Ten deser to ideał na tę okoliczność.

Pieczone jabłka z sosem karmelowym

Czas przygotowania: 25 minut

Składniki:

  • jedno jabłko na osobę
  • 75 ml śmietany na osobę
  • 2 łyżki cukru na osobę
  • sprawny piekarnik (jeden na wiele osób)

robienie sosu karmelowego

Włączamy piekarnik na 180 stopni, termoobieg. Wsypujemy cukier do rondla, czekamy aż się rozpuści i przybierze złoty kolor, wtedy wlewamy śmietanę. Podczas jej wlewania całość zawrze, więc musimy zmniejszyć ogień. Cukier na dnie zamieni się w nieregularnych kształtów grudę, ale jest to naturalny proces. Teraz na małym ogniu musimy mieszać sos i doprowadzić do rozpuszczenia się grudy. Gdy to nastąpi, nasz sos jest gotowy. Teraz trzeba go tylko wystudzić – ja wystawiłam rondelek za okno na kilka minut.

drążenie jabłka

Potem przekrajamy jabłka, ja miałam dość spore renety, i wykrawamy gniazda nasienne. Dobrze mieć taką specjalną ostrą łyżeczkę, wtedy otwory będą doskonale półkuliste, ale jeśli ich nie macie, to nie będziecie przecież biegać po mieście jak szaleni w poszukiwaniu, tylko zrobicie użytek z małego nożyka. Kto by się przejmował takimi szczegółami.

sos karmelowy z wydrążonymi jabłkami

Połówki jabłek układamy na blaszce i wstawiamy do piekarnika. Dajemy im 10 minut i zaglądamy. Jeśli to deserowe odmiany, niezbyt twarde, upieką się szybciej. Kiedy poznamy, że są gotowe? To proste – kiedy miąższ zacznie opuszczać skórkową powłokę i będzie pęczniał. Wtedy wyjmujemy owoce, układamy na talerzyki, a w dziurki po nasionach wlewamy sos karmelowy. To jest naprawdę znakomite, poza tym nadaje się doskonale na jesienno – zimowe wieczory, bo świetnie rozgrzewa.

wlewanie sosu karmelowego do jabłka

Ja czuję się zdecydowanie lepiej, myślę że jabłka przyczyniły się do tego w dużej mierze.

Uwaga – trzeba obserwować karmelizujący się cukier, bo gdy już zaczyna się roztapiać, cały proces idzie szybko, więc czuwajcie i od razu lejcie śmietanę, żeby się nie przypalił.

Scroll to Top