Chętnie podzieliłabym się z Wami wiedzą z zakresu wypełniania rubryczek w tych diabelskich druczkach. Tylko nie umiem tego robić. Póki byłam zameldowana w rodzinnym mieście, ta zaszczytna czynność przypadała rodzicielce, od kilku lat robi to mój ukochany. Przy okazji swoich, wypełnia awansem także i moje PIT-y. I wcale nie twierdzę, że jest to czynność skomplikowana i przerastająca moje możliwości intelektualne.
Mam niejaką wprawę w bieganiu po urzędach – brałam nawet udział w prawdziwej aukcji na lokal mieszkalny, z numerami, licytacją i podnoszeniem ręki w odpowiednim czasie. Nie wypełniam, bo nie muszę. To klasyczny przejaw wrodzonego lenistwa, ale w naszym radosnym stadle jest ścisły podział obowiązków. Oczywiście ja piorę, prasuję, gotuję, sprzątam i zarabiam, a moja lepsza połowa wypełnia PIT-y. Żeby nie czuć się gorsza, też postanowiłam powypełniać. Zrobiłam to po swojemu.
Pita z warzywami, fetą i sosem oliwkowym
Czas przygotowania: 20 minut
Składniki dla trzech osób:
- opakowanie chlebka pita – da się kupić, nawet w niewielkich sklepach
- sałata dowolnej maści, w moim przypadku była to rzymska
- pomidor
- 2 ogórki
- czerwona cebula
- ser feta, lub, co bardziej prawdopodobne do dostania, typu feta
- gęsty jogurt lub śmietaną dwunastka, 200–300 ml
- garść oliwek
- jedna nieduża cukinia
Pomidory, ogórki i cebulę kroimy w plastry. Sałatę rwiemy, lub także kroimy. Cukinię kroimy w grube plastry, podsmażamy na oleju z dodatkiem ząbka czosnku, z obu stron. Oliwki miksujemy z jogurtem, próbujemy i ewentualnie doprawiamy. Można wlać odrobinę oliwy extra vergine i dodać trochę czosnku do smaku.
Pity zwilżamy wodą i podgrzewamy na suchej patelni z obu stron, następnie przekrajamy ostrożnie nożem, robiąc w nich kieszonki. Owe kieszonki wypełniamy dowolną ilością i konfiguracją przygotowanego wcześniej miksu warzywnego. Nie zapomnimy o fecie, pokrójmy ją w kostkę i nie żałujmy daniu! Całość polewamy sosem oliwkowym. W takiej formie jest gotowe do, konsumpcji, a my nie musimy biegać do Urzędu Skarbowego, tylko sobie siedzimy i jemy, jak „lordy”.
PS.Ta żółta pasta, widoczna na zdjęciach to hummus, ale o nim kiedy indziej. Taka pyszność wymaga oddzielnej oprawy.