Mimo iż autorzy książeczki wydanej przez BBC tak nazwali to danie, nie jest to stricte rosti. Rosti bowiem to taki dodatek skrobiowy zrobiony z surowych ziemniaków smażonych w dużej ilości sklarowanego masła, często z krewetkami. Ziemniaki kroi się na specjalnej profesjonalnej tarce, zwanej malowniczo mandoliną (równie malowniczo – salamander – nazywa się duży opiekacz z ruchomą górą, który najczęściej mocuje się na ścianie), nakładając specjalne ostrze, które z plastrów ziemniaków od razu robi cieniutkie paski, zwane julienne. Takie paski smaży się na malutkiej patelence, która nadaje im kształt niedużego okrągłego placka, aż będą chrupkie i brązowe. Trochę podobnie wygląda amerykański hash brown, zainteresowanych odsyłam do źródeł. Mogą też poczekać, aż w końcu zdecyduję się zrobić na śniadanie lub obiad coś z hash brown, to sobie obejrzą na dołączonym zdjęciu.
A propos BBC, wzięłam ostatnio udział w internetowej ankiecie na temat słuchanych stacji radiowych. W pierwszej części zaznaczyłam, jakich rozgłośni najczęściej słucham, lub napisałam, jeśli radiostacja nie figurowała w spisie. Druga część – i tu zaczęła się zabawa – zawierała fragmenty 45 utworów nadawanych obecnie w popularnych polskich rozgłośniach. Jeśli nie znałam, klikałam dalej, jeśli obiło mi się o uszy, rozwijała się pięciostopniowa skala od absolutnej negacji po uwielbienie.
Zaczęło się z grubej rury, bo jako pierwszy zabrzmiał wiekopomny utwór „Ona tańczy dla mnie”, którego słyszałam w życiu ledwie 15 pierwszych sekund, bo nie dałam rady zdzierżyć więcej. No ale znałam, więc zaznaczyłam odpowiedni punkt. Mój ukochany wyszedł 10 minut później do pracy, bo koniecznie chciał usłyszeć wraz ze mną, jakie to modne kawałki puszcza się obecnie w różnych eskach, zetkach czy igrekach. Na 45 fragmentów kojarzyliśmy tylko 3! Oprócz wspomnianego opus magnum formacji Weekend, jakiś kawałek, który słyszałam raz, no i nową piosenkę Dido, którą dzień wcześniej puszczali w BBC 6 music. Reszta? Brzmiała jak jedna i ta sama piosenka tego samego wokalisto–wokalistki. Zaprawdę azaliż powiadam Wam – składam hołd Najwyższej Istocie, że trzyma mnie z dala od „muzyki radiowej”.
Po takiej dawce świetnie rozumiałam więźniów z Guantanamo, łamiących się pod wpływem piosenki Britney Spears, puszczanej im w ramach tortur całą dobę. Szczerze mówiąc, poczciwa Bryta jest naprawdę niezła wobec tej miernej młócki, którą mi zaserwowali. Jednak podziękuję i nadal będę słuchała anglosaskich rozgłośni, z kilkoma polskimi wyjątkami (kocham Cię Trójko, chociaż muzycznie jesteś w tyle za BBC). Po prostu nie mogę być radiową patriotką. Mogę umrzeć za Ojczyznę, ale nigdy nie będę za nią słuchać eskozetkoplanet.
Za to chętnie za Ojczyznę pogotuję. Dziś danie z angielskiej książki, ale ziemniaki są autochtonami!
Rosti z krewetek i kukurydzy
Czas przygotowania: godzina (nie licząc gotowania i studzenia ziemniaków)
Składniki dla 3–4 osób:
- kilogram ziemniaków, ugotowanych w mundurkach i ostudzonych
- 3/4 puszki kukurydzy
- pęczek dymki
- paczka krewetek koktajlowych, rozmrożonych (około 200g, może być więcej)
- garść natki pietruszki
- opcjonalnie jajko, jeśli słabo się skleja
- sól i pieprz lub piri–piri
- olej i kawałek masła do smażenia
Ziemniaki obieramy i ścieramy na dużych oczkach (najlepiej ugotować je poprzedniego dnia, to nam bardzo przyspieszy oczekiwanie na obiad). Dodajemy odcedzoną kukurydzę, odciśnięte krewetki (jeśli mają czarne linie na grzbietach, musimy je oczyścić pod bieżącą wodą) i pozostałe składniki. Wyrabiamy, żeby ujednolicić masę. Jeśli nie lepi się odpowiednio, wbijamy jajko.
Mokrymi rękoma formujemy płaskie okrągłe kotlety, powinno wyjść 8. Wkładamy je do lodówki na 20 minut, żeby trochę stężały. Smażymy na sporej ilości oleju i maśle, najlepiej na nieprzywierającej patelni, po 5–6 minut z każdej strony, aż się porządnie zrumienią. Najlepiej podawać z sałatką z pomidorem i awokado, można dorzucić rukolę. To będzie taki mniejszy obiad, tylko kotlet i sałatka, po którym można zjeść obfitszą kolacyję.
Rada: Krewetki można z powodzeniem zastąpić wędzoną makrelą, tuńczykiem w puszce czy wędzonym łososiem.
Korzystałam z przepisu z książki Good Food Magazine – „Ryby i owoce morza, 101 sprawdzonych przepisów”, wydanej przez BBC Books w 2006 roku.