Miało być na przekór. Awangardowo. Ale niestety muszę wbić się w trend. Już widzę jak niektórzy przewracają oczami i wydymają wzgardliwie usta: „A ta znowu z tym ciastem drożdżowym wyjeżdża! Niech sama sobie gniecie, poszukam jakiegoś bloga z kanapkami”. Byłoby inaczej, ale odwiedziła mnie wczoraj Tradycja. Przegrałam z nią na rękę i muszę się poddać jej sile. Jedyne co udało mi się wynegocjować to tyle, że będzie ugniatała ciasto. Obruszyła się początkowo, ale jej powiedziałam, żeby przestała być taka świecka. W końcu rękę ma silniejszą. Zresztą nie zamierzałam bawić się w pączki przed tłustym czwartkiem, bo tego dnia będę to robić podwójnie. W pracy rano, w domu po południu.
Zapodałam więc opony. Pomyślałam że spróbuję zrobić je na słono, coś tam sobie wykombinuję ze składnikami i pewnie się uda. A jak nie, trudno. Rwanie włosów z głowy nad rozlanym mlekiem to nie mój styl. Wymyśliłam sobie, ze zrobię ciasto z piwem i serem typu „feta”, bo jest słony i miękki. Dodałam też trochę Lazura dla zaostrzenia smakowości. Powiem Wam, że wyszły nawet niezłe. Na pewno to świetna alternatywa dla „kęsków piwnych” ze stoisk z wędlinami, czyli resztek mięsa zamoczonych w płynie wędzalniczym, udającym kawałki świeżynki, tuż po świniobiciu. Zrobiłam ciasto tylko z połowy kilograma mąki, a wyszło 30, wiec stosunek pracy do kołaczy jest satysfakcjonujący.
Słone oponki drożdżowe
Czas przygotowania: 1,5 godziny
Składniki:
- pół kilograma mąki
- pół butelki podgrzanego, jasnego piwa
- około 3 dag drożdży
- łyżka cukru do zaczynu
- pół opakowania sera typu „feta”
- 3–5 dag sera z niebieską pleśnią
- około 50 ml tłuszczu (roztopione masło, oliwa, olej) ja dodałam olej z pomidorów suszonych
- 2 żółtka i jedno jajko
- szczypta soli
- litr oleju do smażenia
Robimy zaczyn: mieszamy drożdże, czubatą łyżkę mąki, cukier i trochę ciepłego piwa, do uzyskania konsystencji gęstej śmietany. Odstawiamy w ciepłe miejsce pod przykryciem do wyrośnięcia. Gdy podwoi objętość, wlewamy do miski z przesianą mąką, dodajemy jajka, sery, sól, piwo i wyrabiamy. Ciasto jest dość lepiące, po kilkuminutowym wyrabianiu zacznie leciutko odchodzić od rąk, wtedy trzeba dodać tłuszcz. Jeśli podczas wyrabiania ciasto jest bardzo kleiste, możemy dodać trochę mąki. Po dodaniu tłuszczu i „wrobieniu” go w ciasto odstawiamy pod przykryciem w ciepłe miejsce na około 30 minut. Po tym czasie dzielimy ciasto na 3 części, rozwałkowujemy po kolei i szklanką wykrawamy kółeczka, a kieliszkiem wycinamy w tych kółeczkach krążki. Układamy sobie te oponki na stole posypanym mąką i przykrywamy je ściereczka. Ja czekałam trochę aż urosną, ale niespecjalnie zwiększyły gabaryty.
Za to jak zaczęłam je smażyć, od razu nabrały masy. Olej musi być porządnie rozgrzany, ale jak już zaczynam smażyć, zmniejszam trochę ogień. Ciągle mam w pamięci piękne, wzorcowe pączki, które usmażyłam w za gorącym oleju. Wszystkie były surowe w środku i dopiekałam je w piekarniku :D. Dobrze że w ogóle na to wpadłam, bo byłoby krucho – w domu miałam stadko Donut Monsterów. Nie śmiałabym ich zawieść.
PS. Spieszę donieść, że Tradycji bardzo spodobało się wygniatanie i zapowiedziała się już na czwartek.