6 października 2015

image

W ubiegłą niedzielę miało miejsce jedno z moich ulubionych wydarzeń – Najedzeni Fest. Festiwal wszystkiego, co z jedzeniem i jego popijaniem jest związane. Oprócz barów, knajpek i restauracji, które wystawiają tam stoiska, jest także mnóstwo producentów. Możecie więc, na ten przykład, zjeść azjatyckie jedzenie z katowickiego Hurry Curry, popić winem dystrybułowanym przez The Fine Food Group, albo kupić malinowy miód od rodziny Królów znad Skawy i zagryźć go chlebem z piekarni Błajan. Możecie też odwiedzić tysiąc innych stoisk -na tych wymienionych akurat ja się pasłam.
Czy wystawię się tam kiedyś z rubenami? Raczej nie. Uwielbiam Najedzonych, ale jako uczestnik i wolę być tam na wakacjach. Spotkać paru znajomych, najeść się i opić i nie myśleć o tym, że jutro wstaję o 5.30.
Dziś również wstałam o tej zbójeckiej godzinie. Od tej pory powstały już dla Was:
– Biedak, czyli toskańska zupa pomidorowa z oliwą extra vergine i bazylią
– tacos z wołowiną w kukurydzianych tortillach, z salatą lodową, pomidorami, śmietaną i kolendrą
– tarta z dynią, cukinią i owczym serem zrobiłam wprawdzie wczoraj, ale dziś wyjęłam ją z lodówki i wyłożyłam na paterę
– ciasto marchewkowe i Kanadyjczyków wykonał mój małżonek, z nie mniejszym niż ja poświęceniem

A takie jak na zdjęciu kanapki też możecie u nas zjeść. Nazywają się „kanapka na ciemnym chlebie” i można sobie dowolnie wybrać składniki.