Ogórki były nasze, kurki to dar losu od mamy. Mama dostała je od szwagra, który podczas podróży, mijając las, postanowił zatrzymać się tam na chwilę. Zagonił współpodróżników do grzybobrania – ogary poszły w las i upolowały ze dwa kilo grzyba. Wszystko dostała moja mama. Przyjęła z mieszaniną radości i strachu, bo wizja siebie czyszczącej dwa kilogramy małych, lekkich grzybów nie była jej wyśnionym sposobem na udane popołudnie. No ale, będąc perfekcyjną panią domostwa, zabrała się gracko do pracy.
Grzyb został oczyszczon – część zamrożona, część spożyta z makaronem następnego dnia, po naszym przyjeździe. Zabawiliśmy kilka dni, a na drogę powrotną do Krakowa dostaliśmy szczelne zawiniątko grzybowe, z prikazem podzielenia się z resztą familady na miejscu.
Okazja nadarzyła się kilka dni temu w postaci wspólnego obiadu. Jak zwykle był u nas jakiś zakrakowski przedstawiciel rodzinny – tym razem siostrzenica. Wyjęliśmy zawiniątko z kurkami z zamrażarki i postanowiliśmy je spożytkować. Jako że ogór z domowego kiszenia jeszcze był, zrodził się plan symbiozy tych dwóch, pozornie niepasujących składników. Oraz kilku innych.
Miał być makaron, ale mnie gwałtownie zachciało się młodych ziemniaków, bo przypomniałam sobie wakacje na wsi i letnie obiady, gdzie na talerzu były tylko kartofelki i sos ze świeżo zebranych grzybów. Sos pyszny, aromatyczny i kojarzący się z latem. Dlatego pozwoliłam sobie dać rolę dodatku skrobiowego ziemniakowi. Bez castingu. Żeby było tak polsko, że już bardziej się nie da (wyłączając białe wino do podlania sosu, bo nijak nie mogłam go sobie przypomnieć z wakacyjnych wiejskich posiłków). Tak wykombinowałam:
Sos z kurek, ogórków kiszonych i boczku
Czas przygotowania: 30 minut
Składniki dla czterech osób:
- 30–40 dag kurek,lub innych grzybów leśnych
- 400 ml śmietany 22% lub 30%
- trzy ogórki kiszone
- 15 dag boczku, najlepiej surowy wędzony, ale gotowany tez jest w porządku
- jeden pomidor
- mała cebula
- ząbek czosnku
- sól i pieprz
- białe wytrawne wino (jeśli mamy śmietanę 22% wino nie jest konieczne, bo ona jest kwaśna)
- natka pietruszki do posypania
Grzyby myjemy dokładnie i oczyszczamy. Ogórki, boczek, cebulę i pomidora (bez miąższu) kroimy w kostkę. Czosnek przeciskamy przez praskę lub siekamy. Grzyby też kroimy, no chyba że są to malutkie kurki, wtedy zostawiamy w całości. Podsmażamy boczek, dodajemy cebulę, potem czosnek. Dorzucamy grzyby. Podsmażamy kilka minut, aż woda z grzybów odparuje, po czym podlewamy winem, odparowujemy i dodajemy śmietanę. Gotujemy kilka chwil aż zgęstnieje (jeśli to jest 30., bo 22. jest dość gęsta). Dodajemy ogórka i pomidora, doprawiamy solą i hojnie pieprzem. Grzyb lubi pieprz.
Podajemy z ziemniakiem, makaronem, ryżem lub kaszą, posypane natką. Czyli do wyboru, do koloru. Smak jest grzybowo–kwaskowy, pasuje na lato. Jeśli z różnych powodów nie jadamy mięsa, możemy pominąć boczek. Jeśli z różnych powodów nie jadamy śmietany, możemy zamiast niej wlać oliwę, lub olej z pestek winogron, czy rzepakowy. Wtedy podawajmy raczej z makaronem. I parmezanem oczywiście.