Zakupiłam ci ja piękny płat łososia. Świeży, różowy, smakowity. Ale problem w tym, że był tylko jeden. Czyli alternatywa: albo robię sobie steka, zjadam go sama, a ukochanemu mówię, że jadłam na mieście, więc niech sobie przyrządzi jakiś szybki makaron. Albo mężnie powalczę ze swoim egoizmem i podzielę rybę na pół. No ale taki mały stek z łososia? Jak dla dzieciaka? No przecież żadne z nas się tym nie naje.
Pozostał więc szybki makaron, w wersji stereo. Do tego warzywka, białe wino lub sok z cytryny i śmietana. Nowością jest dodanie do sosu serka mascarpone. Nie jest to działanie prodietetyczne, bo mascarpone zawiera około 50% tłuszczu, ale nie spędza mi to snu z powiek. I tak, zasadniczo, nie obżeram się kompulsywnie i jem wtedy, kiedy jestem głodna. A zjadam tyle, żeby się nasycić. Często graniczy to ze śmiesznością, bo objawia się zostawieniem na talerzu np. ćwiartki kartofelka, ale jeśli uznałam, że się najadłam, nie wcisnę nawet ósemki. Dziwnym zrządzeniem losu, miejsce zawsze się znajduje, kiedy w perspektywie jest deser. No ale jestem pewna, że jest na to jakieś obszerne wyjaśnienie amerykańskich naukowców, szeroko udokumentowane i nagrodzone Darwinem. Do dzieła więc.
Makaron z łososiem
Czas przygotowania: 20 minut
Składniki dla dwóch osób:
- 150–200 g fileta z łososia
- 200 g makaronu, najlepiej pasują szerokie wstążki jajeczne, typu fettuccine lub pappardelle
- jedna mała cukinia, około 100 g
- pół papryki dowolnego koloru
- garść posiekanego szczypiorku i koperku
- mała cebulka
- 2 ząbki czosnku
- 200 ml śmietany 30%
- 2 łyżki mascarpone (niekoniecznie)
- 50 ml białego wytrawnego wina, lub sok z cytryny
- ser typu parmezan (także można się obyć bez, ale „z” jest znacznie smaczniejsze)
- sól i pieprz do smaku
Przygotowanie to banał. Kroimy cebulę i łososia w kostkę, a paprykę i cukinię w cienkie paski. Podsmażamy warzywa, dodajemy rybę, potem wciskamy czosnek. Smażymy jeszcze, uważając, by czosnek się nie przypalił. Podlewamy winem, a kiedy odparuje, wlewamy śmietanę i dodajemy mascarpone. Oczywiście w tak zwanym międzyczasie wstawiamy wodę na makaron, którą solimy, rzecz jasna. Jeśli nie mamy wina, dodajemy na końcu wyciśnięty sok z ćwiartki cytryny, lub limonki, można też zetrzeć trochę skórki. Mascarpone, jak już wspomniałam, nie jest konieczne, ale da naszemu sosowi niespotykaną jedwabistość i kremową konsystencję. Gdy makaron się ugotuje al dente, odcedzamy go i łączymy na patelni z sosem. Całość posypujemy zieleniną i jakimś twardym, tartym serem, jeśli jesteśmy w jego posiadaniu.