Zadam teraz pytanie retoryczne. I wiem, że znakomita większość z Was od razu będzie znała odpowiedź. Brzmi ono: jaka była pierwsza wiadomość, którą usłyszeliśmy w radiu po przyjeździe z urlopu? Tak, macie rację, oczywiście że Smoleńsk. Szczerze mówiąc to było tak symboliczne i niewiarygodne, że pasowało raczej do kiepskiej komedii, lub współczesnego kabaretu. Życie przerosło, jak zwykle… Przerosło życie, więc pizzy na razie nie robię, bo jeszcze mi ciasto przerośnie, albo mięśnie od wyrabiania.
Dlatego też postanowiłam postawić na najszybszy i sprawdzony makaronix. A że świeży udało mnie się nabyć, tym lepiej. Tym razem miałam wielką ochotę na wołu, dlatego pognałam do przybytku o nazwie Kabanosik, czyli jedynych delikatesów w pobliżu, gdzie mogę codziennie nabyć świeżego antrykota oraz rostbefa. (Tu odsyłam do „Gorzkich godów” Polańskiego i kwestii wypowiadanej przez Hugh Granta, by zainteresować swoją flegmatyczną osobą zmysłową Emmanuelle Seigner). Mięso jest świeże, już poporcjowane, a cena przystępna. Zakupiłam dwóch antrykociaków, wykroiłam i zamarynowałam mięso, a kości zamroziłam na przyszłą zupę. Sprytnie, nie? Muszę się od razu przyznać, że ostatnio zaczęłam mrozić rosół, który często wylewaliśmy, bo się psuł. Odgapiłam to oczywiście od pani Lawson–Saatchi i nie wstydzę się tego. Teraz risotto mam wręcz na zawołanie. Mięsiwo marynowało się kilka godzin, aż do powrotu ukochanego z pracy. Reszta odbyła się szybciutko i sprawnie.
Tagliatelle z suszonymi pomidorami,
wołowiną i czerwonym winem
Czas przygotowania: 30 minut (plus marynowanie mięsa,
ale wystarczy mu pół godziny, jeśli pokrojone jest na kawałki)
Składniki dla trzech osób:
- makaron tagliatelle, świeży bądź suchy, około 270–300 g
- około 300 g wołowiny z antrykotu lub rostbefu, no chyba że macie skrawki z polędwicy wołowej
- 5–6 pomidorów suszonych plus zalewa
- mała cebula
- kilka ząbków czosnku
- 100 ml czerwonego wytrawnego wina
- 80–100 ml oliwy extra vergine
- twardy ser do posypania – parmezan lub grana padano
- natka pietruszki
Wstawiamy wodę na makaron. Na patelni, na zalewie z pomidorów podsmażamy cebulę, po chwili dodajemy mięso, obsmażamy z każdej strony, dodajemy posiekany czosnek i pokrojone pomidory i smażymy chwilę, uważając na czosnek. Wlewamy wino, odparowujemy. Wyłączamy ogień i wlewamy oliwę. Gotujemy makaron w osolonej wodzie – jeśli jest świeży, potrzebuje 2–3 minut. Odcedzamy makaron i mieszamy z sosem na patelni. Doprawiamy, wykładamy na talerze, posypujemy serem i natką. Zamykamy oczy, zjadamy i myślimy o ojczyźnie – rzecz jasna o ojczyźnie makaronu, nie naszej :).