Pamiętacie te profetyczne empanadas, które wrzuciłam na stronę dzień przed wybraniem pana Bergoglio na Franciszka? Widzę że to był dobry omen, bo nowy Papa jest chwalony jak żaden inny. Nagród podostawał że hej, nawet geje uznali go człowiekiem roku. Cieszę się z tego, chociaż już dawno wypisałam się mentalnie z jego instytucji. Nie pokuszę się o wypis formalny, bo mam kolegę, który wziął ślub w kościele, żeby potem świadomie dokonać aktu apostazji. Niestety około rok po tym akcie odwagi zaczęły go dopadać różnorakie dolegliwości zdrowotne naprawdę dużego kalibru i od kilku lat jest rencistą. Dlatego postanowiłam pozostać jednak piątą kolumną, skoro zabobon nie do końca jest zabobonem. Lepiej podmuchać na zimne. Poza tym procedura jest tak skomplikowana i długotrwała, że doprawdy nie chce mi się zawracać sobie głowy.
W zamian za to postanowiłam zrobić ponownie empanadas, ale tym razem z akcentem nadwiślańskim, czyli z farszem z kaszanki. Lub też krwawej kiszki, jak przetłumaczono z włoskiego w „Sekretach włoskiej kuchni” Eleny Kostioukovitch. Ale nie polubiłam tego określenia, bo brzmi strasznie złowieszczo, jak „krwawa niedziela”, albo „czarny czwartek”. Dlatego zawarte w tytule „gombrowicze” wydają się być bardziej na miejscu, niż „empanadas z krwawą kiszką”. Załapała się siostra B. (ta to ma nosa) i chwaliła sobie, a nawet spakowała kilka do pracy.
Empanadas z kaszanką
Czas przygotowania:90 minut
Składniki na 4-5 osób:
Ciasto:
- pół kilo mąki pszennej
- 100 g masła
- 40 ml oleju
- zimna woda
- łyżeczka soli
Farsz:
- 300 g dobrej świeżej kaszanki
- 150 g sera solankowego (najlepiej fety, ale jest też np. w Lidlu taki bałkański)
- opcjonalnie 100 g ugotowanej kaszy gryczanej, lub dodatkowe 100 g kaszanki (mi została kasza z obiadu, dlatego ją dodałam)
- jedno jajko
- sól i pieprz do smaku
Do dużego naczynia wsypujemy mąkę, dodajemy pokrojone w kostkę masło, sól i olej. Wlewamy 100 ml zimnej wody i zaczynamy wyrabiać. Jeśli jest za mało wody i składniki się nie łączą, dolewamy trochę. Wyrabiamy energicznie ciasto, po czym wkładamy je do lodówki na 20–30 minut. W tym czasie przygotowujemy farsz, łącząc wszystkie składniki, dokładnie je mieszając. Wkładamy go do lodówki. Włączamy piekarnik na 200 stopni, termoobieg. Wyjmujemy ciasto z lodówki, odrywamy ¼ i rozwałkowujemy na grubość około 3 mm. Wykrawamy ringiem, lub szklanką kółka, kładziemy na środku każdego łyżeczkę farszu, po czym sklejamy dokładnie brzegi. Brzegi dobrze jest posmarować wodą za pomocą pędzelka, ciasto będzie znacznie lepiej się zlepiać. Jak je zlepicie zależy od Was, są różne szkoły. W moim domu najładniej robi to ukochany. Gotowe pierogi odkładamy na blaszki, wyłożone papierem do pieczenia. Działamy w ten sposób, dopóki nie skończy nam się farsz lub ciasto. Gdy piekarnik się nagrzeje, wkładamy do środka blaszki i pieczemy około 15 minut, lub do momentu, aż empanadas nabiorą złotawej barwy. Podajemy z sosem chimichurri, lub polane oliwą extra vergine, lub dobrym olejem tłoczonym na zimno.
Rada: Jeśli macie za dużo empanadas, połóżcie część na tackę posypaną mąką, by się nie dotykały i zamroźcie. Gdy będą zamrożone, można je przełożyć z tacki do foliowego woreczka. Pamiętajcie, żeby nie wkładać pierogów do woreczka przed zamrożeniem, bo się zlepią i powstanie jeden argentyński glut nie do rozwalenia nawet przez „Transatlantyk”.