Jeśli ktoś z odwiedzających Wielką Pyszność nie ma kontaktu z Facebookiem, odsyłam do przeprowadzonej tam sondy na temat dania, którego proces produkcyjny zaraz opiszę. Utoczkin się spodobał i podbił serca.
Ciekawe jak będzie z podbijaniem podniebień. Moje podniebienie jest zupełnie podbite, stało się utoczkinowskim wasalem. Niech lennem dla seniora będzie ten przepis opublikowany na łamach! Zobaczywszy składniki byłam trochę sceptyczna, zwłaszcza w kwestii 150 gramów słoniny. Ale cała reszta… Pomyślałam, że na drugi rzut oka, ingrediencje nawet się komponują. Niewatpliwą zaletą była dostępność wszystkiego w promieniu 500 metrów od naszej kamienicy. Zakupiłam towar, podgotowałam ziemniaki i pobiegłam na spotkanie z koleżanką, postanawiając zająć się Utoczkinem w obecności ukochanego. Żeby nie czuł się zazdrosny. Po powrocie zabraliśmy się do dzieła, postępując zgodnie z lakonicznymi instrukcjami pana Henryka Dębskiego. Swoją drogą należy mu się haiku ku czci za mistrzostwo świata w zwięzłości. Jedynym odstępstwem od kanonu było odlanie 1/3 smalcu z patelni. Bałam się że jako homo pół-sovieticus nie mam tak wysokiej tolerancji na wieprzowy tłuszcz w czystej postaci jak moi przodkowie. Przygotowaliśmy wszystko, zapiekliśmy i obserwowaliśmy wnętrze piekarnika z zaciekawieniem, co najmniej jakby puszczali tam nowy odcinek „Boardwalk Empire”.
Efekt końcowy? Przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania! Słuchajcie – to jest niesamowicie smaczne. Fajnie czuć smak skwarek ale nie jest zamulone, bo są ogórki, a lekkości nadają słodkie jabłka. Pyszne. Ukochany stwierdził, że to jego nowe ulubione danie i na pewno będzie sobie serwował. Niewątpliwą zaletą jest dostępność składników i niska cena – w studenckiej kieszeni zostanie jeszcze grosz na coś do popicia, najlepiej z alkoholem na lepsze trawienie.
Ziemniak „Utoczkin” II
Porcja dla 3–4 osób, czas przygotowania: 40 minut
Składniki:
- 1 kg ziemniaków
- 150 g słoniny
- 200 g ogórków konserwowych
- 200 ml śmietany 30%
- 2 jabłka (średnie)
- tłuszcz do wysmarowania naczynia
- sól, pieprz i majeranek
Zaczynamy od włączenia piekarnika na 180 stopni i wstawienia wody w średnim garnku. Potem obieramy ziemniaki, kroimy w plastry i wrzucamy gdy woda zacznie się gotować, dodając sól i łyżeczkę majeranku. W tym czasie kroimy słoninę na skwarki, a jabłka i ogórki na kawałki (dowolnej wielkości, mi wyszły jedno– i dwucentymetrowe). Ziemniaki mają być półtwarde, wystarczy im więc około 7 minut gotowania. Odcedzamy je, w tym czasie rozgrzewając patelnię i wrzucajac słoninę.
Gdy skwarki zaczną się wytapiać można spokojnie odlać 1/3 – 1/2 tłuszczu i wrzucić ziemniaki. Przesmażamy je kilka minut, po czym wykładamy na wysmarowaną blaszkę, sypiemy przyprawy, potem kładziemy pomieszane jabłka i ogórki. Również przyprawiamy, polewamy śmietaną, która spłynie na dół, ale nie przejmujemy się tym. Wkładamy do piekarnika na około pół godziny, aż wierzch się zapiecze. W połowie pieczenia wyciągnęłam blaszkę i docisnęłam zawartość, żeby umoczyć trochę górę w śmietanie, a na ostatnie 5 minut włączyłam termoobieg z górnym opiekaniem. Do popicia pasuje piwo, białe wino też jest jak najbardziej na miejscu. Kolega krajan zasugerował wódeczkę lub bimberek. Cóż – po prostu najlepiej spożywać w towarzystwie innego człowieka i alkoholu.
A ja się cieszę że tym razem wróciłam z bitwy z tarczą. Randka w ciemno z ziemniakiem okazała się bardzo ekscytująca. Ciekawe czy następny odcinek Jadłospisu Demoluda będzie dla mnie równie łaskawy? Wypatrujcie informacji.