Dygresyje

hala targowa Grzegórzki

Dziś będzie nieprzepisowo. Podzielę się , jakże bogatymi (;D) przemyśleniami na temat robienia zakupów. A raczej ulubionych miejsc ich robienia, bo tuszę że każdy takowe ma.

Otóż z powodu miejsca zamieszkania – okolice Placu Bohaterów Getta – złożyło się tak, że nie występuje w moim bezpośrednim biotopie żaden bazarek. Dlatego przeprawiam się przez rzekę na PodHale, czyli na Grzegórzki. Niezwykle cenię sobie tę formę handlu. Względy są oczywiste, nawet nie chce mi się przytaczać komunałów o „bezpośrednim kontakcie” i „ulubionych sprzedawcach”. Każdy wie o co chodzi. W każdym razie pod  Halą Targową radzę poszukać „Pana Ziółko”, który ma wszystkie zioła w małych pęczkach i w przystępnych cenach. Małe ilości są o tyle ważne, gdyż z reguły kupujemy duży pęk, bo robimy jakiś konkretny przepis, lub mamy ochotę na wybrane zioło. Zerwiemy parę listków, reszta obsycha i wyrzucamy. Przynajmniej ja tak robię, zapominając zawsze że przynajmniej szałwia i rozmaryn świetnie się mrożą :).

Oprócz ziół radzę zanurzyć się wgłąb, na wysokości lodowiska, jest tam sklepik z kawą i herbatą na wagę, oraz – od niedawna – stoisko z regionalnymi serami owczymi, krowimi i kozimi a także mąką, pieczywem i miodami. Jest to znakomita alternatywa dla Almy, gdzie sumy za jakie kupuje się sery są nierzadko bajońskie (wiem co mówię, bo znam ceny hurtowe takich serów jak parmezan, czy jego bliźniak – grana padano). Poza tym w kiosku mleczarskim można kupić polskie sery dojrzewające ze Spomleku z Radzynia Podlaskiego, czyli Bursztyn, Rubin, Gran Radamer i Gran Gouda. Tu od razu dodam, że ser Bursztyn o posmaku orzechów występuje w Biedronce pod nazwą handlową Stary Olęder. Koniecznie muszę też ostrzec przed panem z pomidorami. Jeśli natraficie na stoisko z karteczką „Pomidory podaje wyłącznie!!! sprzedawca”, a za kontuarem będzie posępny mężczyzna z wąsem, mińcie go. Jest nieprzyjemny, gburowaty, chyba nie zależy mu na klientach. Jak już dotkniesz pomidora, zostajesz ofuknięty i zbesztany.

pomidory podaje wyłącznie sprzedawca

Grzegórzecka jest najczęstszym miejscem targowym, gdzie się zaopatruję. Poszłam też niedawno na Stary Kleparz, a nie byłam tam wieki. I muszę przyznać że dzierży on palmę pierwszeństwa, zarówno jeśli chodzi o ceny, wygodę kupowania i różnorodność towaru. Można tam dostać naprawdę większość owoców i warzyw, jakie się do Polski sprowadza. A jeśli czegoś nie ma, spytajcie o możliwość zamówienia na następny dzień, niektórzy sprzedawcy bowiem zaopatrują także restauracje i mają dostęp do naprawdę bogatego asortymentu. Mam tu na myśli raczej budki niż stragany.

Z sentymentem wspominam też Plac Imbramowski, w okolicach którego mieszkałam przez cztery lata. Wprawdzie oferta była raczej krajowa, sprowadzała się do płodów okolicznych hodowców roślin, ale podobała mi się ta przestrzeń i rozmach… Chodziły słuchy, ze mają zamontować bankomat, żeby prawdziwej Europie stało się zadość, ale nie byłam tam już kilka lat, więc nie mam świeżych informacji.

Chcę na koniec powiedzieć, że jeśli ten artykuł opatrzony jest zdjęciami, znaczy to, że jednak przezwyciężyłam wrodzone lenistwo, wzięłam aparat i wyszłam na zewnętrze bazarkowym szlakiem. Jeśli nie, cóż, prawdopodobnie jestem w kinie na „Habemus papam”. Gloria victis.

Scroll to Top