Na zapowiedź takiego śniadania siostra B. nie pozostała obojętna. Od razu zaanonsowała swoje przybycie w okolicach godziny ósmej rano, przed rozpoczęciem pracy. Zadanie miała tylko jedno – zakupić po drodze ciabatty na wagę w piekarni Zaborowskich na Limanowskiego. Kraków ma szczęście do dobrych piekarni, wybór pieczywa jest naprawdę duży. Nawet słabiaki, które zawsze szły na masę i sprzedawały dużo, tanio i niesmacznie, musiały zmienić strategię. Konkurencja wymogła tę zmianę. I co ciekawe, niska cena nie jest głównym kryterium zakupu. Najdroższa ze wszystkich – Piekarnia Mojego Taty – jest zawsze oblegana, a jej wyroby można kupić m.in. w Almie. Jest także znakomity Pawlak, niezły Buczek i wiele innych, w których oprócz sztampowych wyrobów są chleby pytlowe, orkiszowe, kukurydziane – większość na zakwasie, bez polepszaczy. Nawet dyskonty zaczęły się liczyć w tym wyścigu i nie oferują pompowanych po-tworów pieczywopodobnych.
Dlatego mieliśmy pyszne pieczywo do śniadania, co jest już połową sukcesu. Te ciabatty od Zaborowskich naprawdę przypominają włoskie pieczywo, nie są nimi tylko z nazwy (tak jak mrożone pieczywo, sprzedawane przez hurtownie zaopatrujące gastronomię). Są chrupiące, smaczne i pięknie pachną. Były doskonałą bazą.
A reszta składników? Prościzna. Awokado, pomidor (w grudniu miernej konduity, niestety…) i sos, zwany szumnie „sosem tysiąca wysp”. Czyli keczup plus majonez i kilka innych dodatków, zależnie od szkoły. Keczupy nie są u mnie najmilej widziane, ale w tej kombinacji bardzo pasują do krewetek. Jeśli ktoś jest wyjątkowo antykeczupowy, może do majonezu dodać trochę przecieru lub passaty pomidorowej, cukru i soku z cytryny. Możliwości jest wiele.
Kanapka z krewetkami i awokado
Czas przygotowania: 15 minut
Składniki dla czterech osób:
- cztery pszenne bułki, ciabatty, kukiełki, małe bagietki itp.
- opakowanie rozmrożonych krewetek koktajlowych, albo 31/40, czyli takich, których w kilogramie mieści się między 31 a 40 sztuk), najlepiej surowych, ale gotowane (różowe) też będą dobre
- dojrzałe awokado
- dwa pomidory (zimą lepiej zastąpić koktajlowymi)
- oliwa extra vergine
- na sos: majonez, keczup, garść koperku, odrobina białego wina lub brandy, sok z cytryny
- sól i olej/masło do krewetek
Zaczynamy od włączenia piekarnika lub opiekacza. Przekrajamy bułki, smarujemy połówki oliwą i czekamy a piekarnik się nagrzeje do 200 stopni. W tym czasie kroimy warzywa i przygotowujemy sos, mieszając 4-5 łyżek majonezu z podobną ilością keczupu i doprawiając resztą składników według własnych preferencji. Rozgrzewamy także olej lub masło na patelni z całym ząbkiem czosnku i przesmażamy krewetki. Jeśli są już ugotowane, robimy to krótko, jeśli surowe to do momentu, aż różowe się staną, po czym solimy do smaku. Wkładamy bułki do piekarnika i trzymamy do momentu, aż się podpieką i będą chrupiące. Po czym wyjmujemy, smarujemy sosem i nakładamy resztę składników. Takie śniadanie zapamiętacie na długo.