
Kilka lat temu robiliśmy tę zupę w Manzanie. Szefem był wtedy mój ukochany Szkot, o którym już pisałam tutaj. Dzień przed weekendem powiedział: „Magda, we gonna make a nice, creamy soup, kokaliki, as a weekend special”. „Kokaliki? Funny name!” Spojrzał na mnie tym swoim wzrokiem, nie znajdując zapewne nic zabawnego w nazwie zupy i utwierdzając się w przekonaniu, że mam nierówno pod sufitem. Wnioskując z nazwy, spodziewałam się, że to jakiś zamorski specjał, jakaś zupa co najmniej z persymoną, kumkwatem i kolendrą. Szkot od 15 lat pracował w gastronomii w swoim kraju, znał potrawy wielu kuchni i kończył dobrą szkołę.
Na Wyspach Brytyjskich gastronomia jest bardziej rozwinięta, a mnogość imigrantów z dawnych kolonii i nie tylko sprawia, że kuchnia jest urozmaicona i międzynarodowa. Dlatego myślałam, ze skorzysta ze swego bogatego doświadczenia i uwarzy coś tropikalnego. Jakież było moje zdziwienie, gdy Mark zaczął kroić pory i ziemniaki i przygotował do użycia wywar z kurczaka. Pokombinowałam chwilę i sama doszłam do prawdy: „cock” to kogut (literalnie, bo potocznie coś zgoła innego), a „leek” to por. Na kartofla zabrakło miejsca w nazwie zupy, która wygląda tak: COCK A LEEKIE, czytaj: kokaliki. Wierzcie, że nigdy bym na to nie wpadła.
Podobną zupę przedstawiam Wam dziś. Sama w sobie jest mało wyraźna i delikatna, ale robią ją dodatki. Wraz z nimi jest wyborna. Sama się zdziwiłam, że wszystko tak wspaniale pasuje i tworzy doskonałą kombinację. Siostra B. także jadła i może potwierdzić, jeśli ktoś ma wątpliwości.
Krem porowo–ziemniaczany
z cheddarem i chorizo
Czas przygotowania: 1 godzina
Składniki dla czterech osób:
- dwa duże pory – tylko białe i bladozielone części
- 700 g ziemniaków
- ząbek czosnku
- 1–1,5 l bulionu z kurczaka
- 4 grube plasterki chorizo lub salami na osobę
- ser cheddar, starty lub pokruszony (lub inny ostry w smaku ser)
- olej z pestek dyni (można nie dodawać, ale naprawdę robi robotę)
- białe pieczywo, najlepiej ciabatta
- sól i pieprz
- masło lub olej do smażenia
Pory przekrajamy wzdłuż i dokładnie myjemy, po czym kroimy w półkrążki i smażymy 5 minut, uważając by nie zbrązowiały. Dodajemy posiekany czosnek. Zalewamy bulionem. Ziemniaki obieramy, kroimy drobno i dodajemy do wywaru z porami. Zagotowujemy, zmniejszamy ogień i gotujemy do momentu, aż ziemniaki będą miękkie. Miksujemy całość na gładko i solimy (nie za dużo, bo ser i chorizo są dość słone).
Grillujemy kromki pieczywa. Podsmażamy pokrojone w paski plasterki chorizo przez minutę. Jeśli mamy salami, dodajemy trochę ostrej papryki do smażenia. Wlewamy zupę do talerzy, wkładamy chorizo i sypiemy ser. Na końcu polewamy odrobiną oleju z pestek dyni. Kokaliki w tym wydaniu okazały się być tak smaczne, że okrzyknęliśmy je must have tego sezonu zimowego.