Ech ta Beata… Wiele szlagwortów wniosła do potocznego języka. Nie będę się rozpisywać nad walorami artystycznymi twórczości zespołu Bajm – zajmę się niższymi piętrami piramidy Maslowa. Czuję że mam legitymację by analizować tę formację muzyczną, ponieważ jeden z członków pierwszego składu jest byłym szwagrem mojego serdecznego kolegi – to chyba wystarczający powód, by poczuć z zepołem specjalną więź. Zwłaszcza że posiadam winyl Bajmu z owym panem na okładce, co daje mi dodatkowe punkty. Nie będę jednak wykorzystywać swoich koneksji i skupię się na bobie.
Bób to jedno z moich ulubionych warzyw. Bardziej czekam chyba tylko na truskawki (na jabłka już nie czekam, bo są praktycznie cały rok, chociaż nic nie zastąpi smaku pierwszych papierówek, kradzionych prosto z drzewa). Jestem w stanie znieść upierdliwe i czasochłonne obieranie, byle tylko nachapać się jak najwięcej zielonego towaru. Zjadam bób w różnych odsłonach, ostatnio postanowiłam zrobić go jednym z głównych składników letniej zupy. Okazja była znakomita, bo z wizyty w gruzińskiej restauracji wróciliśmy z paczką mieszanki przypraw zwanej Adżika, bardzo ostrą i aromatyczną. Postanowiłam dać jej możliwość wykazania się w zupie z delikatnymi warzywami, żeby nadała im kaukaskiego szlifu. Nie użyłam jej zbyt wiele bo jest piekielnie ostra i nie chciałam ,aby kaukaski szlif miał coś wspólnego z mitologią grecką. Czyli ja przynoszę Wam ogień (sic!), a moja wątroba cierpi jakby ją sęp wyszarpywał. Jeśli w Waszym mieście nie ma akurat gruzińskiej restauracji, można sobie taką przyprawę zamówić w sklepie internetowym, który sprzedaje ichniejsze smakołyki. Kiedy trafiłam na ich stronę pobuszowałam tam trochę, bo mają różne fajne dżemy i konfitury, których u nas się nie robi. Jeśli nie macie ochoty kupować sobie jakiejkolwiek gruzińskiej przyprawy, dobrze jest nadać tej zupie trochę ostrości i charakteru, używając ostrej papryczki, lub dowolnej pikantnej mieszanki curry, bo będzie się świetnie komponować. Reszta składników przedstawia się następująco:
Pikantna zupa z bobem
Czas przygotowania: 45 minut
Składniki dla czterech osób:
- 500 g bobu
- 200 g fasolki szparagowej (kolor obojętny)
- jedna średnia cukinia
- 4 średnie ziemniaki
- mała cebula
- 2-3 ząbki czosnku
- pół pęczka dymki
- łyżeczka ostrej przyprawy
- 50 g masła do smażenia
- sól do smaku
Zacznę od tego, że miałam zamrożony rosół z kaczki, który dzień wcześniej wyjęłam i to on był bazą zupy. Wegetarianie i weganie mogą pominąć tę część i zrobić zupę na wodzie, lub na wywarze warzywnym. Mogą tez zachować część wody z gotowania bobu i wzbogacić nią wywar.
Sprawa jest bardzo prosta. Zaczynamy od ugotowania oddzielnie bobu i obrania go. W czasie operacji zagotowywania się wody możemy pokroić drobno cebulę, dymkę i czosnek i przesmażyć na maśle, dodając po 2–3 minutach łyżeczkę ostrej przyprawy, aby na hinduską modłę przesmażyła się na maśle i oddała swój aromat. Zalewamy to wodą lub bulionem i doprowadzamy do wrzenia. Dodajemy umytą fasolkę, którą można pociąć na mniejsze kawałki, jeśli jest wyjątkowo długa. Po 5 minutach dodajemy ziemniaki, dajemy im 10 minut i wrzucamy cukinię pokrojoną w grubą kostkę. Gotujemy ją 5 minut, dodajemy bób i gotujemy jeszcze chwilę. Całość doprawiamy solą do smaku, chyba że macie inne preferencje.