Znowu się udało. W naszym Jadłospisie Demoluda jedynym małym rozczarowaniem były kluski po czesku, ale nie były niejadalne, tylko po prostu zwyczajne. Tym razem było wspaniale, bo odkryłam zupełnie nowy smak. Dla mnie nowy, a dla rdzennych Wielkopolan, chłopów z dziada pradziada to zapewne znane, popularne danie. Przynajmniej drzewiej.
Dla porządku piszę, że dzisiejsze danie, które wygrało plebiscyt, to prażucha z książki Zofii Maciesowicz „Dania jarskie”, wydanej przez Watrę w 1979 roku.
Wyobrażam to sobie w ten sposób: jest folwark pański, jest chłop pańszczyźniany, ziemniak jeszcze nie dotarł z Ameryki. Co jest? Z grubsza – zboża, czyli mąka, kasze, mleko i jego przetwory. Dieta na pewno małoskładnikowa. Z tych składników trzeba gotować strawę dla licznej rodziny. Skoro nie ma się wielu składników, rozpracowuje się to, co się posiada. Czyli rozliczne wariacje na temat mąki, kaszy, sera i mleka. Myślę że gdzieś tam, przypadkiem, metodą prób i błędów, a może przypadkowo, powstała prażucha. Rodzaj klusków z prażonej, zaparzanej mąki. Dla mnie bomba i wielka pyszność.
Trochę pracochłonne jest mieszanie, ale też bez przesady, nie jest to wiosłowanie na galerach. Do końca nie byliśmy pewni, co nam wyjdzie, ale efekt był naprawdę znakomity. Trzeba było tylko podwoić ilość wody, bo gdybyśmy dali tyle, ile pokazywał przepis, nie byłoby mowy o konsystencji ciasta. Byłaby to raczej zrumieniona mąka ze sporymi grudami. Konkluzja jest następująca – jeśli w domu masz tylko mąkę, biały ser i masło, ewentualnie trochę kefiru czy zsiadłego mleka do popicia – masz wszystkie składniki na pyszny obiad. Zapraszam.
Prażucha
Czas przygotowania: 45 minut
Składniki dla dwóch, trzech osób:
- 2 szklanki mąki pszennej lub gryczanej
- 2 szklanki wody
- 50 g masła
- 20 dag białego sera
- sól
- ewentualnie kefir lub zsiadłe mleko do popicia
Mąkę wsypać najlepiej do szerokiego rondla i wstawić do nagrzanego piekarnika, żeby się zrumieniła na złoto. Piekarnik trzeba nagrzać do 180 stopni i mieszać często, żeby się zrumieniła równomiernie. Nam zajęło to około 20-25 minut. Wyjąć mąkę z piekarnika i wlewać do rondla cienkim strumieniem wrzącą, osoloną wodę, energicznie mieszając, żeby nie zrobiły się grudki.
Gdy konsystencja będzie przypominała gęste ciasto na kopytka, wstawić ponownie do piekarnika, żeby mąka się uprażyła, czyli po prostu po to, żeby nie była surowa. To zajmie jakieś 10 minut. Po upływie tego czasu wyjmujemy ciasto z piekarnika i metalową łyżką, zanurzoną w gorącym, roztopionym maśle kładziemy kluski na talerze. Nie przejmujemy się formą, kluski przypominać będą po prostu nieforemne kawałki ciasta. Po wyłożeniu na talerze, całość polewamy resztą stopionego masła i posypujemy białym serem.
Smakuje naprawdę wspaniale, a jeśli miałabym do czegoś prażuchę porównać, byłyby to bryndzowe halousky ze Słowacji – pyszne i syte. Dopełnieniem jest kefir, bo dodaje potrawie dodatkowej kwaśności i świetnie się komponuje z resztą. Zrumieniona mąka daje lekko zasmażkowo–karmelowy posmak i ładny kolor. Całość jest naszym hitem i będziemy go na pewno serwować gościom.
A co mi się najbardziej podoba w tym daniu? To fakt, że wyraz „prażucha” kończy się na „-cha”, czyli w celowniku mówimy „prażusze”. Uwielbiam tę odmianę!