Chyba nie muszę tłumaczyć, że sobie dworuję troszeczkę. Takie resztki występują pewnie w lodówce pani Lawson-Saatchi, obok homara, żabnicy i zamrożonych w torebce kurzych białek. W zasadzie białka mogłabym trzymać, dla lepszego utożsamienia się z Nigellą, ale niespecjalnie gustuję w bezach. Poza tym mam mikrą zamrażarkę w lodówce. Naprawdę na zdjęciu widzicie „włoski styl życia” part 2. Tak, tak, wiem że dawni wielbiciele „Dynastii” czekali niecierpliwie na kolejny odcinek naznaczony luksusem i Lukullusem. Tak kochani, to właśnie dla Was. W ten niedzielny poranek, kiedy w większości domów zaczęło się właśnie obieranie warzyw do rosołu i obmywanie pod bieżącą wodą z kranu porcji rosołowej, my pójdziemy pod prąd. Zobaczycie jakie to wspaniałe uczucie być w awangardzie. Oni atakują na klatce rosołem, a my w nich tagliatellem! Suszonym pomidorem! Białym winem!
To będzie ciężka bitwa, ale wierzę w pospolite ruszenie i skrzydlatą husarię. Ze skrzydlatych najczęściej zjadam kurczę, więc dodałam je i tym razem. Będzie to mięsny akcent, ale drodzy wegetarianie, spokojnie możecie sobie odpuścić ptaka i skupić się na reszcie. Według mnie do powstania znakomitego makaronu wraz z sosem potrzebne jest przestrzeganie tylko kilku podstawowych zasad: ugotować al dente, podlać sos winem, dopełnić dobrą oliwą lub śmietaną trzydziestką. Reszta to inwencja i dostępność produktów. Zatem do dzieła! I nie musicie brać się do roboty od razu po przeczytaniu – to nie rosół, nie potrzeba połowy dnia na jego przygotowanie.
Tagliatelle z kurczakiem i suszonymi pomidorami
Czas przygotowania: 20 minut
Składniki (dla dwóch osób):
- makaron tagliatelle lub pappardelle, czyli po naszemu szerokie, lub jeszcze szersze wstążki, przeważnie jajeczne, może być szpinakowy lub pomidorowy, wtedy danie jest bardziej malownicze
- kilka ząbków czosnku
- pół pojedynczej piersi z kurczaka (drugie pół odstępujemy kotom, jeśli takowe posiadamy)
- pół małej białej cebuli
- 5–6 pomidorów suszonych
- 3–4 pomidorki koktajlowe
- oliwa z oliwek extra vergine, 1/3 szklanki
- wino białe wytrawne 50-70 ml, resztę oczywiście wypijamy do obiadu, będzie jeszcze wytworniej
- opcjonalnie parmezan, grana padano lub mozzarella pokrojona w kostkę dla rozweselenia
- kilka plasterków cukinii
Zaczynamy od wstawienia wody. W zasadzie większość dań z makaronem wymaga od nas tyle czasu, ile potrzeba na zagotowanie wody i ugotowanie makaronu. Polecam wszystkim jakiś kuchenny budzik, bo ustawienie czasu bardzo pomaga, czasami wydaje nam się że makaron gotuje się krótko, a tymczasem siedzi już w wodzie dobre 15 minut, a my zaaferowani sosem mamy inne poczucie czasu, albo poczucie innego czasu. Marsjańskiego na przykład. Woda się gotuje, a my w tym czasie kroimy cukinię i pomidory w paski, czosnek w plastry a cebulę i kurczaka w kostkę. Podsmażamy cukinię i cebulę na rozgrzanej oliwie, dodajemy kurczaka, obsmażamy go żeby mięso się ścięło ze wszystkich stron, na końcu wrzucamy czosnek, podsmażamy jeszcze minutę i zalewamy winem. Kiedy alkohol prawie odparuje, wlewamy oliwę, doprawiamy solą i pieprzem, może być papryczka chili, wrzucamy też pomidorki koktajlowe. Gdy makaron jest już „na ząb”, odcedzamy go dokładnie. Wrzucamy go na patelnię z sosem, mieszamy i albo dodajemy mozzarellę, żeby zaczęła sie delikatnie roztapiać, albo układamy na talerze, posypując parmezanem czy innym takim.
PS. Tylko żeby nikt nie pomyślał że jestem antagonistką niedzielnego rosołu. Nie przepadam za nim to fakt, ale nie można mu odmówić właściwości leczniczych, zwłaszcza po ostatkowej sobocie.