Jako że ostatnio w prasie różnej maści pojawiają się wywiady z Panem Japą, aż chce się napisać: „Witka, witeczka!”
Mamy novum na pokładzie, a mianowicie zmieniłam sałatkę. Nowa zawiera: pieczoną paprykę z octem balsamicznym, fetę, ogórka, brokuła, grzanki, pestki słonecznika. Plus oczywiście mieszane sałaty i jakieś winegrety. Strzelę fotkę, jeśli ktoś zamówi.
Zupy są dziś dwie: marokańska i tajska, czyli marchew z soczewicą, kminkiem i resztą przyprawowej watahy, oraz krewetki, mleczko kokosowe, trawa cytrynowa i tysiąc innych składowych.
Oprócz tego jest quesedillas i tarta z cukinią, wędzonym boczkiem (dobrze wysmażonym, prawie bez tłuszczu) i pomidorkami.
Jest także dobrze Wam znane duo tartowe na słodko – cytrynowa i czekoladowa. Szczególnie ta ostatnia jest wyczekiwana, dlatego odpowiedziałam na apele klienteli.