18 marca 2024

Koncert gongów i mis tybetańskich – jakie wrażenia we mnie pozostawił? Trudno nazwać to doświadczenie koncertem – jest to bardziej forma terapii dźwiękiem. Zwłaszcza że uczestnictwo przebiega na leżąco, w komfortowej pozycji, pod przykryciem z koca. Było to doświadczenie bardzo odprężające i relaksujące – mimo że dźwięki z niektórych instrumentów były dość niepokojące. Ale półtorej godziny takiego leżenia i relaksu to dobry prezent, jaki możemy sobie podarować. Na pewno więcej wyniosą z tego ci, którzy potrafią dobrze okiełznać swoje myśli i zamknąć je w komórce pod schodami. Ja mam z tym duży problem, bo ciągle analizuję w głowie sytuacje i ich możliwe rozwiązania – muszę się naprawdę skupić, żeby przez chwilę o niczym nie myśleć. Udaje się to tylko na chwilę, potem – jedna po drugiej – myśli powoli wracają do mojej uwagi i za chwilę już się panoszą, a kojące dźwięki są dla nich tylko tłem. Myślę, że powtórzę to doświadczenie jeszcze nie raz – a za każdym powtórzeniem będzie lepiej. Pod koniec koncertu, kiedy wjeżdżają dzwoneczki – udało mi się osiągnąć najwyższy relaks. To stan, w którym czuję, jak po potylicy biegną mi dreszcze – wibracje. Wyobrażam to sobie w ten sposób, że ktoś demontuje mi czaszkę w tamtym miejscu i głaska mnie po mózgu. Takiego uczucia doświadczałam – absolwenci ciechanowskiego Krasiniaka parskną teraz śmiechem – będąc na lekcji biologii prowadzonej przez panią Surmionek. Nie byłam jej fanką jako człowieka – ale jej umiejętności pedagogiczne, sposób przekazywania wiedzy i tembr głosu – cóż… W swojej głowie przeżywałam wspaniałe chwile relaksu, kiedy profesorka mówiła o mitochondriach, mitozie, czy stekowcach. Jej głos musiał być w jakiś sposób dostrojony do moich fal mózgowych. Sprawiał, że jako człowiek od dziecka zanurzony w historii, bardzo lubiłam uczyć się biologii.
Te dźwięki wchodzą głęboko w ciało i naprawdę relaksują. Jeśli kiedyś mi się uda zamknąć myśli pod kluczem na dziewięćdziesiąt minut – wtedy to dopiero będzie relaks nad relaksami. Czego i Wam życzę, zapraszając jednocześnie na nasz dzisiejszy lancz, w skład którego wchodzą:

  • minestrone – włoska zupa warzywna
  • quesadilla – grillowana tortilla z serem, szynką, cukinią, kukurydzą, sosem z wędzoną papryką i sałatą z winegretem
  • tarta z bakłażanem, fetą, prażonymi migdałami w płatkach i olejem z pestek dyni.