Dlaczego spośród tylu miejsc w Krakowie warto wybrać się w tygodniu właśnie do nas? Powodów jest kilka a każdy istotny – zależy na co zwracacie uwagę.
Po pierwsze – istniejemy nieprzerwanie od 2014 roku. Jak na gastronomiczną mapę Krakowa to całkiem sporo. Wiem co mówię, bo jestem w tej branży od dwudziestu lat i spośród miejsc, w których gotowałam, przetrwało tylko jedno (a było ich kilkanaście). A żeby utrzymać się na rynku, trzeba wyróżniać się spośród setek miejsc i mieć niepowtarzalny styl, flagowe produkty i stałych klientów. A u nas występują te wszystkie czynniki. Trwanie mimo wielu przeciwności – w tym tych najgorszych, pandemicznych – to nasz cel na najbliższe i dalsze lata.
Po drugie – wspomniane flagowe produkty. Mamy ich kilka, zarówno w stałym menu, jak i w codziennych lanczach. A dlaczego nasze dania są wyjątkowe, wyjaśnię na konkretnych przykładach.
Zacznę od kanapki Ruben z wołowiną. Prawie w całości jest produktem rzemieślniczym. Chleb pieczemy sami – jest pszenno-żytni, a zakwas powstał na bazie trzydziestoletniego zakwasu z Mazur. Wołowina? Peklujemy i pieczemy ją sami, nie posiłkując się gotowym produktem. Dzięki temu mamy pełną kontrolę nad procesem jej powstawania. Sos rosyjski również robimy w swojej wersji. A kapustę kiszoną kupujemy z dobrego źródła. Połączenie wszystkich tych składników daje pyszną kanapkę, po którą klienci wracają nawet po kilku latach.
Focaccia – pieczemy ją sami, wykorzystując włoski suchy zakwas i włoską mąkę do pizzy. Nasza wersja jest grillowana od środka i miękka na zewnątrz, a w środku jest sadzone z dwóch stron jajko, i grillowany ser dobbiaco lub włoskie salami, rukola i majonez.
Tarty wytrawne – przede wszystkim wyróżnia je wyjątkowo kruche ciasto, do którego nie żałujemy masła, a także delikatny flan śmietanowo-jajeczny. Plus mnóstwo możliwości w składnikach, bo możecie trafić na taką z boczniakami, mozzarellą i oliwą truflową, albo na porową z gorgonzolą i orzechami włoskimi. Albo zupełnie inną – ogranicza nas tylko dostępność składników, bo na pewno nie wyobraźnia.
Zupy – gotujemy codziennie inną. Wszystkie o prostym składzie, wszystkie tylko z warzyw, bez żadnych dziwnych zagęstników. Nie oszczędzamy na składnikach – jeśli krem pomidorowy to tylko na pomidorach pelati z Apulii, jeśli indyjska zupa dahl – nie żałujemy mleczka kokosowego. W naszej ofercie jest około trzydziestu różnych zup przez cały rok – w sezonie letnim oczywiście m.in. pyszny chłodnik litewski i gazpacho, a w zimowym włoska ribollita, zupa kukurydziana i kokosowy krem z dyni. Wszystkie zupy są wegetariańskie, a prawie wszystkie wegańskie.
Dania lanczowe – tu idziemy na całość i oferujemy Wam przekrój smaków z całego świata. Bywa u nas wołowe chili con carne, teksańsko-meksykańska quesadilla, tajskie kokosowe dania curry z pysznym ryżem basmati, klasyczne włoskie pasty (zawsze na włoskich makaronach ze świetnej jakości pszenicy durum), marokański tażin, perski kurczak ze śliwkami oraz indyjski butter chicken.
Bardzo dbamy o jakość naszych dań i nie oszczędzamy na składnikach. Po prostu – gotujemy jak dla siebie, a oboje lubimy smacznie zjeść – najlepiej jedzenie zrobione własnoręcznie.
I last but not least – nasze więzi z klientami. Jako że jakieś dziewięćdziesiąt procent osób, które do nas przychodzą to stali klienci, utworzyły się między nami więzi o różnych stopniach nasilenia. My wiemy co u niektórych klientów słychać, on wiedzą co u nas, dużo między sobą żartujemy. A wszystkim staramy się umilać czas starannie przez lata wybieraną muzyką. Muzyka to temat bardzo dla nas ważny, dlatego nie ma tu miejsca na sformatowaną papkę.
Jest smacznie i jest przyjemnie – na tyle, że codziennie idę do pracy w dobrym humorze i cieszę się na spotkanie z ludźmi, którzy do nas przychodzą.
Jesteśmy właścicielami, którzy sami gotują, sami dbają o media społecznościowe, sami obsługują klientów i sami sprzątają. Mamy więc kontrolę nad wszystkimi aspektami istnienia Nowego Bufetu, a nasi klienci mają pewność, że codziennie od poniedziałku do piątku nas tu spotkają.
Zapraszamy serdecznie
Magda i Piotrek