Produkty się robią, więc artystka aby zrobić fotografię, idzie w półprodukty. W twórczym szale rozrywa niemal przejrzałe papryki. Sok tryska, slodko-winny zapach dociera do nozdrzy.
Zacząc trzeba od tego że zaspaliśmy. A potem uległa zwęgleniu jedna partia Kanadyjczyków. Uczciliśmy ich minutą ciszy.
Szamka, że tak napiszę kolokwialnie, się robi.
Zdjęcie jest. Czyli sytuacja względnie opanowana.
Biedak będzie na poczatek.
Okolo 11.30 powinny być już cannelloni, nadziewane bakłażanem i ricottą, z ostrawym sosem paprykowym.
Tarta wytrawna to feta, dynia, pomidorki koktajlowe.
Na deser kilka kawałków tarty czekoladowej i Kanadyjczycy bez wspomnianych czterech. CZEŚĆ ICH PAMIĘCI!