Nie wiem, czy zdjęcia tej kapusty to pretensjonalne gnioty, czy Wam też się podoba jej struktura. Mnie wczoraj zauroczyła, kiedy tuż przed 18.00 kroiłam ją, będąc w fazie głębokiego zmęczenia, na surówkę do Sloppy Joe.
Tak, nie macie omamów wzrokowych. Dziś go serwujemy. Póki co oznacza to jednak rubenowe braki. Rubenów jest jeszcze kilka, ale niedługo sie skończą i to Sloppy będzie przez dwa dni czynił honory. Cóż – moja wiara, ze 7 kg mięsa wystarczy na cały tydzień okazała się zbyt mała.
W kwestii lanczu – dzisiejsza zupa to krem brokułowy z fetą. A na drugie znowu wciskam Wam wołowinę i proponuję tacosy w kukurydzianych tortillach z sałatą lodową i świeżą kolendrą. Mam nadzieję, że to nie czyni ze mnie przysłowiowej „dupy wołowej”.
W tarcie umieszczone są: duszona z winem cukinia, również feta i pieczona czerwona papryka.
Na końcu jak zwykle Kanada. I tarta cytrynowa.