26 kwietnia 2024

Jeszcze nie dowierzam w nadchodzące ocieplenie. Niby słońce już od wczoraj ostro świeci, ale nie idzie to w parze z ciepłem. Wczoraj rano – jeden stopień. Dzisiaj rano – jeden stopień. Ciśnienie atmosferyczne chyba galopuje w górę, bo samopoczucie mam jak na sporym kacu – tyle że bez dolegliwości żołądkowych. Mam już serdecznie dosyć bielizny termicznej, czapki i rękawiczek. Czuję się trochę oszukana przez przyrodę – bzy zakwitły i zaczynają przekwitać właściwie niezauważenie – niskie temperatury nie pozwoliły nam nacieszyć się ich zapachem, bo upojny zapach eksploduje dopiero w cieple. A kiedy rano jest jak w listopadzie, to się nawet nie zauważa mnogości odcieni zieleni liści. Piszące tę wyrazy dłonie są lodowate i po prawdzie czuję się trochę jak królowa śniegu.
Mam dużą nadzieję, że weekendowe i poweekendowe ciepło roztopi ten lód. I wiem, że trochę sieję defetyzm, ale zimno mi dopiekło (to chyba jest oksymoron 🤪).
No ale lancz jest smaczny i bogaty – można będzie w nim utopić smutki, albo jeśli humor Wad dopisuje – poprawić go jeszcze bardziej.
A takie propozycje mamy dla Was:

  • krem kalafiorowy
  • florencka zupa z fasoli z jarmużem i oliwą
  • makaron fusili w sosie ze szpinaku i gorgonzoli, posypany serem grana padano
  • butter chicken z ryżem basmati i kolendrą
  • tarta szparagowa z łagodnym włoskim salami i serem fontal.

26 kwietnia 2024 Read More »