Zadzwoniłam wczoraj do radiowej Trójki, żeby wzorem innych słuchaczy wyrazić swoją opinię.Nie była to na szczęście wypowiedź z rodzaju:”Nie znam się, to się wypowiem”. Po nagraniu swojego głosu poczułam, że moja facjata jest prawie tożsama kolorystycznie z wczorajszym kremem pomidorowo-paprykowym, co potwierdził look w lustro. Małżonek nie slyszał, bo był akurat zajęty. I tak sobie pracowałam, aż tu nagle po godzinie puścili to nagranie z jakimś aprrobującym komentarzem. Małżonek i tego nie słyszał, bo zajęty był rozmową telefoniczną. Naburmuszyłam się trochę, że oto 5 minut sławy, a tu żadnego taniego poklasku…
Na szczęście zadzwoniła z Poznania siostra małżonka z pytaniem, czy to aby nie ja dzwoniłam do Trójki, czym uratowała honor swojej rodziny. Znowu pokraśniałam, tym razem z zadowolenia.
Dziś żadnych telefonów nie było. Ale są frykasy.
Na początek krem z dyni z mleczkiem kokosowym.
Potem chili con carne.
Dalej tarta z salami pikantnym, speckiem, pomidorkami i fetą.
I najdalej Kanadyjczycy i tarta z masą budyniową, śliwkami i gruszkami.