Zastanawiam się, czy powinnam być wreszcie na topie i lotem błyskawicy kopiować najnowsze trendy? Czy może dalej zostawać – przepraszam za wyrażenie, ale to powiedzonko mojej wczesnej młodości – sto lat za Murzynami? Najświeższy trend bowiem jest taki, żeby podejmować strategiczne decyzje pod osłoną nocy. Na chybcika, w ciemności, byle szybciej. Może ja też coś na podobę urzadzę? Cichcem upichcę. Pod osłoną nocy lancz nabierze mocy. Zjedzą go tylko wybrańcy, a całej reszcie będziemy rano śmiać się w nos, machajac wesoło zza szyby i zamkniętych drzwi: „Sorzki, okruszki już pozamiatane”.Cóż – prawa wolnego rynku nigdy mi nie pozwolą na taką bezduszną swawolę… Może gdybym była na państwowym i pobierała róznorakie diety, nie przejmując się owego rynku niewidzialną ręką…
Póki co jesteśmy tu od dziewiątej, jak w każdy dzień roboczy. I mamy dla Was posiłki.
Posilek pierwszy to krem pomidorowo-paprykowy z oliwą extra vergine.
Posiłek drugi to cannelloni z pieczonym bakłażanem i ricottą, z sosem pomidorowym z dodatkiem wędzonej papryki.
Trzeci posiłek to tarta wytrawna z porami, fetą i pestkami słonecznika.
Posiłki wysokowęglowodanowe mamy dziś dwa. Po pierwsze Kanadyjczycy. A po drugie nasze przepyszne muffinki. Mają w srodku banany, prażone orzechy i wiórki kokosowe. Do dzisiejszej pogody pasują idealnie. Aha – nie zawierają fosforanów, bo nie dodajemy do nich proszku do pieczenia, a kamień winny.