Odpaliłam wczoraj bicykla po zimowej przerwie. Yeah! Jadąc ścieżką wzdłuż Wisły myślałam o piosence Świetlików z tekstem:
„Nie bądź gnidą – poczuj freedom, maleńka”. Zawsze ich lubiłam, a pana Marcina to nawet można spotkać na Kazimierzu, jeśli się chodzi Bożego Ciała, Miodową, Dietla, Meiselsa i Paulińską.
Postanowiłam i ja taką gnidą nie być. I poczułam freedom, z całej siły poczułam! Możecie mnie od teraz wołać: Maleńka. Wprawdzie mierzę metr siedemdziesiąt dwa centymetry, ale licentia poetica rządzi się własnymi prawami.
Nie będąc wspomnianą gnidą przygotowałam dziś dodatkową zupę. TAJSKĄ. Z krewetkami.
Regularną zupą jest dziś Biedak, czyli toskańska pomidorowa.
Regularnym lanczem są gnocchi ziemniaczane z rukolą (co objawia się zielonymi plamkami gdzieniegdzie). Mam do nich dwa sosy – gorgonzola z pomiodrami i pomidorowy z pikantnym salami i pancettą. Tarta wytrawna zawiera pieczoną paprykę, wędzoną szynkę, pomidorki i ser pecorino.
Ze słodkości mamy dziś Kanadyjczyków i ciasto marchewkowe z kremem waniliowym.