Penetrując nieoczywiste rowerowe szlaki podczas ŚDM trafiliśmy w sąsiedztwo całkiem sporej wyspy na Wiśle. Tutaj podziękowania dla pana Tomasza, który zaproponował nam tę trasę. Wybraliśmy się na Hutę wałem wiślanym i dotarliśmy aż za oczyszczalnię ścieków, na ulice Dymarek. Tam niedaleko jest śluza na rzece i owa wyspa. Znajdują się na niej ogródki działkowe, co samo w sobie jest niezwykłe. Niestety, zwykły śmiertelnik nie ma na nią wstępu. Wejść mogą jedynie działkowicze i pracownicy elektrowni wodnej „Przewóz”, która również się tam mieści. Wycieczka dostarczyła nam niesamowitych wrażeń, do których niewatpliwie zaliczyć można obejrzenie spalarni z bliska i poruszanie się pseudouliczkami w sąsiedztwie huty Mittal. Pseudouliczki są wyłożone płytami betonowymi, albo tylko ubitym żwirem, biegną wzdłuż jakichś dziwnych konstrukcji, zakładów przemysłowych i chaszczy. Gdy tak jechaliśmy jedną z nich między kałużami, oczyma wyobraźni widziałam jak z bramy wyskakuje szaleniec w pomarńczowym amerykańskim wdzianku wieziennym z piłą. Na szczescie nawet pies nam nogawek nie obgryzł.
Wracam już do meritum, bo piszę tu od godziny między zamówieniami, a Wy pewnie głodni.
Dziś jest marokańska zupa z ciecierzycy i fasoli z koprem włoskim i rukolą zamiast szpinaku, bo szpinaku nie było na całym podHalu. Jest też kilka porcji kremu pomidorowego z pesto.
Na danie główne przygotowałam wołowinę massaman z mleczkiem kokosowym, ziemniakami, limonką i ryżem basmati.
W tarcie wytrawnej jest brokuł, feta i pestki dyni.
Na słodko mamy sbriciolatę i tartę czekoladowo -kajmakową.