Słuchając ostatnio płyty „Muj wydafca”, chyba najulubieńszej Kultu, zaczęłam zgłębiać okładkę. Dla niewtajemniczonych – jest na niej zdjęcie osobnika ze świeżo wypalonym znamieniem na policzku, narzędzie tortury też widać. Zastanawiałam się, czy to ucharakteryzowany Sławomir Pietrzak, czyli właściciel SP Records, która wszelkie Kazimierze wydaje. Coś tam wpisałam w wyszukiwarkę i internet odesłał mnie do strony z najdziwniejszymi okładkami polskich płyt. W tej dzikiej zbieraninie obok Kultu jest Big Cyc, Shazza, Turbo, Piersi, a listę zamyka naprawdę tragiczna okładka zespołu Feel, z wokalistą o nazwisku – nomen omen – Kupicha. O Pietrzaku całkiem zapomniałam, ale niestety owo zestawienie przypomniało mi o formacji Feel i jej grafomańskich tekstach. Dlatego na odtrutkę składamy dziś muzyczny hołd Robertowi Allenowi Zimmermanowi, któren to w końcu został doceniony przez Szwedów i resztę świata. Ciekawe, czy gdyby Szymborska żyła, to by na niego swój głosik oddała?
Oprócz starej, nudnej muzyki serwujemy dziś świeże, interesujące jedzenie. Jest marokańska zupa z ciecierzycy i fasoli ze szpinakiem. Jest krem z dyni z mleczkiem kokosowym i imbirem.
Na główne mamy dziś lasagne. Albo ze szpinakiem, gorgonzolą i pestkami dyni i słonecznika, albo z warzywami – cukinią, bakłażanem, oliwkami i kaparami – ta druga jest bez beszamelu.
Do tarty włożyłam pieczoną paprykę, pikantne salami i ser kozi. A na słodko jest sbriciolata z ricottą i śliwkami.