Tak jak sobie wymarzyłam – podczas weekendu jadłam wspaniałości, do których powstania nie przyłożyłam ręki. Pieczona gęś, rosół, brytyjski pie, czyli gulasz z wołowiny zapiekany pod musztardowym puree z ziemniaków, tort szwarcwaldzki. I to wszystko domowe, przygotowane z wielkim kawałkiem serca w środku. Piłam także dyniowe piwo z imbirem, chipotle i pieprzem – już nie domowe ale polskie kraftowe.
Generalnie rzecz ujmując – nastąpił wyczekiwany wypoczyn z podróżą i wyszynkiem. Bardzom rada.
Nie zainspirowałam się weekendowym menu i nie zaserwuję Wam pieczonej gęsi czy czarnego lasu. Menu będzie bardziej nowobufetowo-tradycyjne. Oto ono:
– krem z pomidorów z rozmarynem i pietruszkowym pesto
– quesadillas z serem, szynką, grillowaną cukinią, kukurydzą i sosem z wedzoną ostrą papryką chipotle
– tarta z pieczonymi burakami, serem kozim, pomidorkami i orzechami włoskimi
– blondie, czyli słodkie ciasto z białą czekoladą, prażoną mieszanką orzechów i polewą z fistaszków i wanilii.
PS. Znany szwedzki kucharz został pobity – jest ponoć bardzo podobny do Donalda Trumpa.