Pamiętacie, kiedy kilka lat temu artysta z antypodów Gotye, wypuścił singiel ze swojej płyty wraz z teledyskiem, w duecie z inną artystką z antypodów, Kimbrą? Singiel „Somebody that I used to know”. I jaki amok ogarnął wówczas ludzi? Czegoś takiego nie pamiętam – żeby tak błyskawicznie świat oszalał na punkcie jednej piosenki. Na początku nieśmiało, pojedynczy znajomi na fejsie umieszczali link do teledysku na You Tube. Potem praktycznie co trzecia osoba z którą byłam friendem rozpływała się w zachwytach nad tym utworem. Szaleństwo poszło dalej, owocując niezliczoną ilością jutubowych coverów – na cztery gitary, na chór, a capella i wiele innych. Chyba każdy śpiewający i marzący o dotarciu do ludzi ze swoją twórczością człowiek chciałby chociaż w ulamku mieć taki hype. Myślę że liczba wyświetleń może nawet ocierać się o miliard, bo w 2011 roku było to ponad 650 milionów.
Tak jak gwałtownie się rozpoczał, tak równie szybko się skończył. W pewnym momencie ów utwór zdobył status czegoś w rodzaju synonimu obciachu – no bo ileż można? Sama przed napisaniem musiałam dokladnie sprawdzić pisownię nazwiska pana Gotye, bo wyleciał troche z mojej głowy przez te kilka lat. Wieczorem poszukam informacji co u niego slychać, a teraz skupię się na menu. To mamy dziś dla Was:
– krem z brokułów i groszku
– jakieś sześć porcji kremu z pieczonych warzyw
– obiecany już dawno gulasz segedyński, a raczej moja na jego temat wariacja bo używam wołowiny a w oryginale jest wieprzowina; w każdym razie to gulasz wołowy z kiszoną kapustą, suszoną słodką papryką, ziemniakami i niewielką ilością kminku, podawany z czeskim knedlem
– tarta z karczochami, pomidorami suszonymi i camembertem
– tarta z porami, ricottą i fetą (będzie po 11)
– brownie z sosem karmelowym.