Zrobiłam dziś dla Was nową zupę. Wpisałam ją w niedzielę w grafik, cały tydzień miałam sprawdzić przepis, ale jakoś tak wyszło że nie sprawdziłam. Około siódmej rano zaczęłam gorączkowo przeszukiwać anglojęzyczne internety w poszukiwaniu tomato coconut soup. Znalazłam intrygujący przepis i postanowiłam zaryzykować, wychodząc z założenia że przecież nie może być niedobre.
Jest to zupa o złożonym smaku, a oprócz pomidorów i mleczka kokosowego zawiera też soczewicę, zioła, ocet balsamiczny, oliwę extra vergine, ser grana padano, cebulę i czosnek. Jeślibym miała recenzować jej smak, to powiedziałabym, że przez dodatek octu balsamicznego smakuje trochę jak krem z pieczonych pomidorów, przełamany leciutko delikatnością kokosa, a dodatek grana padano wprowadza wyraźny smak umami. Po prostu smakuje mi ta zupa, nawet bardzo.
Małżonek przygotował też – tym razem perfekcynje – ciasto marchewkowe. Czyli zupa jest, deser jest, a teraz napiszę w myślnikach co pomiędzy:
– azjatycki makaron z jajkiem, dymką, sosem sojowym, blanszowaną marchewką i kapustą pekińską; oczywiście jest też wersja z krewetkami dla ich miłośników, w cenie 20 złotych polskich
– tarta wytrawna z pikantnym salami, feta, kukurydzą i bakłażanem.