Rezerwując kilka tygodni temu bilety kolejowe na piątek 23 czerwca nie przeczuwałam Armagedonu. Gdybym była właścicielką jakiegoś zgrabnego potomstwa w wieku szkolnym, daaaaawno bym wiedziała, że to dzień zakończenia roku szkolnego. Pierwszy dzień wakacji, czyli exodus w stronę mórz, gor, jezior i lasów. Nie sprawdziłam i zostałam pokarana. Nie dość że dzikie tłumy na dworcu, to jeszcze nasz pociag, który jechał z Płaszowa, spóźnił się czterdzieści minut, bo na peronie zalegał jakiś długodystansowiec do Kołobrzegu, któremu dopinali lokomotywę. Po nim teoretycznie powinien pojechać nasz TLK, ale przecież zaraz ruszało Pendolino. A na Centralnej Magistrali Kolejowe wszystkie trzy się nie zmieszczą, poza tym Pendolino MUSI dojechać pierwszy, żeby jego pasażerowie wiedzieli za co płacą. Gdy wsiedliśmy w końcu, cała podróż była jednym wielkim stresem – zdążymy na tę przesiadkę na Centralnej czy nie? Konduktor brutalnie rozwiał nasze nadzieje co do tamtego pociągu, że na nas poczeka. Więc albo spóźniamy się 2-3 minuty, albo jesteśmy na styk. Byliśmy na styk, puściliśmy się pędem do naszego pociągu i ruszyliśmy. Ruszyliśmy, by na Wschodniej stanąć na kolejne 40 minut, czekając na jakiś opóźniony z Lublina. I po co było tak walczyć wewnętrznie o każdą minutę? Można było dużo lepiej spożytkować czas podróży, niż gapić się na km/h, przeliczać predkość na czas i mówić w kółko „Nie zdążymy”. Dawno nie jechałam o tak późnej porze, a podróż taka przenosi trochę do PKP sprzed dwudziestu lat, gdzie przez pociąg biega typek „Piwo jasne”, a co drugi pan jest brzuchaty i nie korzysta z możliwości codziennego mycia ciała mydłem oraz dezodorantu. Dobrze że żołnierzy robiących pompki nigdzie nie było. Nasz przedział był dość wesoły, wiec reszta podróży upłynęła całkiem sympatycznie.
Podróż powrotna była szybka i przyjemna, więc bilans się wyzerował.
Przechodzę już do meritum, bo jest dość późno. Dzis mamy dla Was:
– minestrone czyli włoską zupę warzywną z makaronem literki i soczewicą
– butter chicken, czyli kurczak w sosie z pomidorów z mieszanką przypraw garam masala, świeżą kolendrą i ryżem basmati
– tarta z brokułami, serem provolone, dymką i natką pietruszki
– sbriciolata czyli włoskie ciasto z serem ricotta i truskawkami
– czekoladowe brownie z sosem karmelowym – trzy kawałki