Moja wczorajsza korespondencja smsowa z siostrą, z pociągu do Krakowa:
– Naprzeciw mnie siedzi Jerzy Baczyński – naczelny „Polityki”. A ja mam „Urodę życia” w reku. Co za wtopa ;)
– Hehe, a nawet się ostatnio zastanawiałam jak on ma na imię i najpierw pomyślalam że Krzysztof….nie, Kamil a nie to poeta. A urodę życia masz też na twarzy.
Jako że dnia poprzedniego dość hucznie obchodzone były urodziny, moja twarzowa uroda życia była lekko nadwątlona, a wzrok chowałam za ciemnymi okularami.
Zmieniając temat napiszę, że stalismy się posiadaczami nowych przypraw z Turcji i Bułgarii, które przywiozła nam z sofijskiego Erasmusa nasza rodzinna globtrotterka Kasia. Która z resztą wspierała swą pomocą Nowy Bufet jeszcze niedawno. Dostaliśmy turecką i bułgarską suszoną paprykę (wyglądają zupełnie inaczej), mieszankę ziół z wyraźną dominantą mięty, czerwoną czubricę i samardalę. Ta ostatnia to odmiana czosnku połączona z solą. I właśnie mieszanki ziół z miętą i samardali użyłam do dzisiejszej zupy. Jakiej zupy? Już piszę:
– krem z dyni i cukinii z zielonym „makaronem” z cukinii
– quesadillas – nie było jej trochę ale już wraca ku Waszej uciesze; przypominam, że quesadillas to grillowana tortilla z serem, szynką, cukinią, kukurydzą i sosem z wędzoną papryką na bazie jogurtu i majonezu, do tego idzie sałata z winegretem
– tarta z pieczonym kalafiorem opruszonym bułką tartą, pomidorkami, mozzarellą i oliwą truflową
– sernik ńowojorski z musem ze świeżych malin.