Muszę się Wam przyznać, że dwa tygodnie temu zapisałam sie na kurs prawa jazdy. To miała być tajemnica – nie mówiłam nic rodzinie, bo jedna z sióstr też się zapisała i postanowiłam robić to w ukryciu. Chociaż cały czas biłam się z myślami, bo najważniejszy aspekt tajemniczości jest w sumie negatywny – nie mogę nic napisać tutaj o moich zmaganiach i obserwacjach. Utrzymanie sekretu szło dość gładko, ale kiedy przyjechałam do domu to się okazało, że oprócz Siostry B. także najmłodsza z sióstr postanowiła w te wakacje zmierzyć się z tematem. A jest młodsza ode mnie o czternaście lat, więc jej pewnie będzie łatwiej. Skoro ona się przyznała to uznałam że dalsze podchody nie mają sensu i wyjawiłam swoją tajemnicę. Trzaskam na razie teorię na spotkaniach z instruktorem, w domu z małżonkiem praktykujemy e-learning i przemyśleń na razie nie mam. Zaczełam tylko dostrzegać znaki drogowe – morze znaków drogowych, miliony. Są wszędzie w wielkiej masie, a ja jako rowerowiec zauważałam dotąd tylko pierwszeństwo bądź jego brak, ulicę jednokierunkową i stop. Teraz patrzę, analizuję i czekam z niecierpliwością na pierwszą jazdę. Mój jedyny kontakt z pojazdem mechanicznym miał miejsce w 2013 roku we włoskim sadzie, gdzie nauczyłam się wstępnie popylać małym ciągniczkiem między rajkami, czasem nawet tyłując i mając ładunek – wagoniki z brzoskwiniami. Podobało się mnie, więc może coś z tego będzie. Wynajem samochodów na minuty czeka i jest na wyciągnięcie ręki.
Zjeżdżając z abstraktów na przyziemie napiszę co dla Was przygotowalimy na dziś:
– krem porowo – ziemniaczany z grzankami
– kus kus z warzywami (brokuły, kalafiory, żółta i zielona fasolka szparagowa), prażonymi pestkami dyni i słonecznika, suszonymi pomidorami, fetą i pomidorkami koktajlowymi
– tarta z porchettą, oliwkami, fontalem, pomidorami suszonymi i musztardą Dijon
– druga tarta z pieczonymi młodymi marchewkami, serem kozim i pesto
– pyszne ciasto drozdżowe z truskawkami, kruszonką i płatkami migdałów w cenie 4 złote za sztukę.