Jak nie masz o czym rozmawiać, porozmawiaj o pogodzie – tę maksymę zna każdy i prawie każdy ją stosował chociaż raz (ci, którzy nie wierzą w small talki oczywiście się nie liczą). Ja tez pragnę podzielić się z Wami radością, że oto Złota Polska zawitała w końcu do Małopolski. Wrześniowe podróże rowerowe w płaszczu kosmity i kaloszach trochę mi jednak zbrzydły. Właściwie nie zwracałam na to specjalnej uwagi do momentu, kiedy wpadłam do Galerii Kazimierz, żeby pójść do drogerii. Zaparkowałam rower, idę i nagle spojrzałam w swoje odbicie w wypucowanej szybie. Dostrzegłam zakapturzone indywiduum nieokreślonej płci w gumiakach. Weszłam do środka i zrobiło mi się smutno że nawet się fajnie ubrać nie można w tę pogodę i kiedy wreszcie skończę kurs i zrobię prawo jazdy? Nie myślcie że mam w sobie jakieś nieprzebrane pokłady próżności i chciałabym być „piękna pyszna do rana” jak Grażyna Szapołowska kiedyś na imprezie poświęconej Kieślowskiemu była uprzejma wyrazić się o swojej osobie. Jak człowiek popyla 5 dni w tygodniu w czarnym kuchennym uniformie woniejącym kuchnią, a potem w galerii handlowej nie prezentuje się lepiej, to jednak chciałby od czasu do czasu założyć normalne ubranie – jesienny płaszcz, spódnicę, czy nawet – o zgrozo – kapelusz. Więc wracając do tematu bazowego, cieszy mnie aura za oknem. Z tej radości i z kilku innych powodów, przygotowałam wraz z małżonkiem taki jadłospis na dziś:
– krem porowo – ziemniaczany
– makaron farfalle z pesto, pieczoną dynią, pomidorkami i serem grana padano
– tarta z wędzonym boczkiem, oliwkami, pomidorkami i mozzarellą
– słodka tarta czekoladowo-kajmakowa.