No to jestemy z powrotem. Nawet wypoczęci, nie zaprzeczę. Wizyta w domu bardzo owocna, chociaż w takiej masie oprócz wartości dodanej są też wartości ujemne. Gdy dziewczyny bawią się wesoło, czynią czasem straty. Na przykład rozbijając żyrandol w drobny mak. Ale wiecie jak to jest – ferwor zabawy, jedna rzuci hasło, druga podchwyci i w ułamku sekundy śmichy chichy grzęzną w gardle i wszyscy rzucają się do zbierania szkieł. Ale ten drobny incydent nie zdołał zabić w nas ducha, a właściwie sprowokował jeszcze większą radość (po sprzątnięciu i upewnieniu się że nikt nie odniósł ran na placu boju). No i najważniejsze – był bigos i były flaczki. Wszystko pyszne jak to zwykle od mamy. Ja nie gotuję prawie w ogóle, a już najmniej dania kuchni polskiej, więc traktuję te dania w kategorii wielkiego rarytasu.
Zostałam nakarmiona, mogę więc teraz spokojnie karmić Was. A takim kompletem dań dzisiaj karmimy:
– krem pomidorowy z oliwą extra vergine i ziołami
– makaron penne z pesto, pieczoną dynia hokkaido, pomidorkami i serem grana padano
– tarta z ckinią, pomidorami suszonymi, grana padano i pestkami dyni
– tarta cytrynowa z bezą.