Jeden z naszych klientów polecił nam obejrzenie „Ślepnąc od świateł”, podążyliśmy więc za jego radą. Dla niewtajemniczonych – jest to polski serial HBO, powstały na podstawie książki Jakuba Żulczyka. Chociaż ma swoje niepotrzebne motywy i niedociągnięcia nad którymi zresztą rozwodziłam się radośnie z innym panem, który dość regularnie się u nas stołuje (mówię o podwójnym aktorskim drewnie), to jednak bardzo się cieszę, że zdecydowaliśmy się poświecić swój czas na tę warszawską, gangsterską historię. Niepozbawioną świetnego humoru, z dobrym scenariuszem i kilkoma aktorskimi perełkami – ale takimi, że czapki z głów! Kto z Was zatęsknił za Janem Fryczem, ten dostaje go tutaj w takim pysznym wydaniu, że naprawdę myślę o jego postaci co i rusz. To jest taki czarny charakter, że widzisz go i wiesz, że to jest kompletny świr bez żadnych hamulców, że od razu trzeba mu się usunąć z pola widzenia w obronie swego życia. Ale jednocześnie jest w tym tak zabawny, że trzęsąc przed nim portkami zarazem chylisz czoła. Albo taki Czarek Pazura, którego szczerze nie znoszę i uważam, że w dziewięćdziesiątych utknął na tym posterunku i tak jechał Trzynastym przez następne ćwierćwiecze. Jako prywatna jednostka ludzka też mnie nie powala swoimi mądrościami, które co i raz wygłasza w mediach. A tu? Odstawił na bok gupiego policjanta i dał się świetnie poprowadzić reżyserowi. Nawet małżonek, w którym na widok kolejnych rzekomo wspaniałych polskich seriali budzi się troll i hejter, po dwóch odcinkach wkręcił się na cacy i wraz ze mną nie może doczekać się finałowego odcinka, który spożyjemy dziś wieczorem wraz z już zakupionym czerwonym winem. I niech Was nie zrazi drewno odtwórcy głównej roli, który zamiast Ryanem Goslingiem z „Drive” jest raczej wczesnym Benem Affleckiem, ale idzie się przyzwyczaić do Pinokia, bo partneruje mu dobra obsada i oni trzymają te sceny.
Ale zanim obejrzymy ostatni odcinek, jest jeszcze dzień w pracy, a potem przedłużony weekend, bo
DWUNASTEGO LISTOPADA NOWY BUFET JEST ZAMKNIĘTY.
A w dzisiejszym roboczym dniu można się u nas posilić następującymi specjałami:
– harira – lekko pikantna marokańska aromatyczna zupa z ciecierzycy i soczewicy
– kilka porcji kremu z selera z gorgonzolą i szałwią
– cannelloni nadziewane pieczonym bakłażanem i ricottą, zapiekane w sosie rosè
– tarta ze szpinakiem, gorgonzolą, mozzarellą i orzechami włoskimi (jest to połączenie nad wyraz smakowite)
– ciasto drożdżowe z kruszonką, jabłkami i orzechami nerkowca.