Jak bylam ostatnio w Ciechanowie i spacerowałam z dziewczynami po parku, zwróciłyśmy uwagę na bardzo fajne rośliny na klombach. Takie kolorowe kapustne, z liśćmi jak jarmuż, ale w barwach od żółtej przez zieloną aż po fioletową. Naprawdę dobrze wyglądały pod Marią Konopnicką (Konopnicką właściwą – nie tą przerobioną z Kościuszki). A taki jarmuż wytrzymuje pierwsze przymrozki, więc pomyślałam, że to wygodniejsze niż kwiatki, a mniej oklepane. W zeszłą sobotę na koneckim rynku przekonałam się, że z tym oklepaniem to może nie do końca mam rację – na tamtejszym klombie wypisz-wymaluj takie same kapustne. I przypomniały mi się te wielgachne bombki bożonarodzeniowe, które pojawiają się przed Gwiazdką, bombki-altanki, w środku których można dać się sfotografować i próbować poczuć „ten” klimat. I pomyślałam ci ja o dziennikarzu Filipie Springerze, który kilka lat temu odwiedzał byłe miasta wojewódzkie i inne powiatowe i który zapewne napatrzył się na całokształt, na te wszystkie ozdoby, misie i stojące klomby, które zdobią centra tych miast. Jak widzisz to w jednym mieście to albo ci się podoba, albo szczerze nie znosisz tej kiczowatości. No ale jak zamiast wycinka widzisz coś w rodzaju całości… Wtedy wydaje ci się zapewne, że wszystkie miasta są do złudzenia podobne. Może nawet zaczynasz węszyć za spiskiem, który promuje dostawców takiej a nie innej estetyki do średniej wielkości miast. I nawet ci się nie chce krążyć wokół tematu, bo masz wrażenie graniczące z pewnością, że za tym wszystkim i tak stoi Czyjś Szwagier i jego firma handlowo-usługowa.
Na szczęście takie numery nie u nas – tak się bowiem składa że ja nie posiadam aktualnie żadnego szwagra. A jedynym szwagrem w rodzinie K. jest mój skromny małżonek, który nie ma firmy handlowo-usługowej. Dlatego też żenimy Wam własną produkcję, może nie jakoś specjalnie oryginalną, ale na pewno nie od ciechanowsko-konecko-sieradzko-łowickiej matrycy. Matryce są dwie – z moim i małżonka DNA.
Dziś dzięki temu, co nam owe matryce dały, zrobiliśmy dla Was co następuje:
– minestrone czyli włoska zupa wielowarzywna z dodatkiem zielonej soczewicy
– gnocchi z sosem z gorgonzoli, pomidorami malinowymi i rukolą
– chili con carne (to akurat zrobiliśmy wczoraj i zostało około ośmiu porcji)
– tarta z bakłażanem, pomidorkami cherry i fetą
– dwa kawałki tarty z brokułami, oliwkami i gorgonzolą
– blondie z białą czekolada, prażonymi nerkowcami i orzechami włoskimi i kremem z masła orzechowego.