23 stycznia 2019

  
Aby stawić czoła zimnicy, ciemnicy i smogowicy, dałam się namówić dziewczynom na wyjście do krakowskich term. Jest to rodzaj saunarium z różnymi rodzajami saun, rytuałem okadzania parą z olejkami eterycznymi przez ekwilibrujacego ręcznikiem prowadzącego, hamamem i grotą solną. Jest parno, duszno, pachnąco, a jak zrobi się naprawdę gorąco, można poobkładać się lodem. Mnóstwo kobiet i dziewczyn, a wśród nich dwóch przechadzających się panów-pracowników, którzy dbają o dobrostan klientek. Po godzinie takiego spa wyszłam z lekka okadzona, wypachniona i oszołomiona. Nowo narodzona po prostu. Oszołomienie utrzymało się także chwilę po opuszczeniu królestwa pary, bo spiesząc się do wyjścia zapomniałam założyć spodni. Czasu było mało, więc koniec końców opuściłam przybytek w lekko błyszczących kalesonkach-rajtuzach, na to kolorowe geometryczne skarpety do pół łydki i sportowy obuw. Na szczęście dotelepać się musiałam w takim paradnym rynsztunku jedynie do parkingu, hapsnąwszy spodnie do plecaka. Dziś jestem naprawdę wypoczęta i zrelaksowana, za co bardzo Wam Dziewczyny dziękuję.
I dlatego dziś tony dobrej energii w naszych posiłkach. A jakież to posiłki? A takież:
– minestrone – włoska zupa warzywna
– perski kurczak ze śliwkami, świeżą miętą i bulgurem
– tarta z pieczarkami, mozzarellą, dobbiaco, suszonymi pomidorami i świeżym tymiankiem
– dwa kawałki tarty z pieczoną papryką, fetą, oliwkami i pesto
– tarta cytrynowa z bezą.