Po weekendowej przerwie wracam na łamy. Co porabialiśmy? Hue, hue, dobre pytanie. Otóż – czytaliśmy, słuchaliśmy radia i oglądaliśmy różne rzeczy. Co do oglądania – chwytamy się różnych produkcji – czasem są to perły, a czasem nieznośna sztampa, którą wyłączamy po piętnastu minutach, nieomal już wiedząc, „kto zabił”. Tak mieliśmy na przykład ze skandynawskim serialem „Valhalla Murders”. W zasadzie od pierwszych pięciu minut wiadomo było, jaki jest podział ról, a scenariusz był przewidywalny do bólu. Za to nowe odcinki serialu dokumentalnego Netflixa „Brudna Forsa” nie zawodzą, chociaż tematy nie są gejzerami optymizmu. Aha – oglądałam jeszcze mnóstwo starych zdjęć i trafiłam na fotorelację z moich trzydziestych urodzin – co to była za impreza! Ile ludzi tam było! Ciechanowski dom pękał w szwach. Ech!
No dobrze, Wy tu zapewne czekacie na sugestie, co zrobić z różnymi rzeczami, które zalegają w lodówce. I Gosia wspomniała o kapuście. Bardzo dobrze że o niej wspomniała, bo podam Wam przepis na zupę z kapusty z ryżem, pomidorami i pesto. Nasi bywalcy ją znają, a niebywalcy poznają, jak sobie ugotują. Na zupę potrzebujemy: jedna cebula, kilka ząbków czosnku, około 50 g ryżu do risotto, pół małej główki kapusty, ze trzy pomidory, cytryna i pesto. Cebulę kroimy w kostkę, siekamy drobno czosnek i podsmażamy na oliwie. Gdy się zeszkli, dodajemy ryż i prażymy go z resztą składników przez 2-3 minuty. Zalewamy jakimiś dwoma-trzema litrami wody. Zagotowujemy i dodajemy posiekaną drobno kapustę. Kiedy zmięknie (około kwadransa), dodajemy pokrojone w kostkę pomidory, łyżkę pesto z bazylii (można zrobić, można kupić gotowe), sól, pieprz i skórkę i sok z połowy cytryny. Posypujemy po wierzchu startym serem parmezan lub grana padano (lub wiecie czym).