Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

2020-12-07 10:32:20

Uff, udało się – tym razem bez przeszkód i przykrych niespodzianek wróciliśmy do pracy. Dziś i może przez najbliższych kilka dni we wzmocnionym składzie. To w razie jakbym się w połowie dnia roboczego za bardzo zmęczyła i musiała chwilkę odpocząć. Na odpoczynek mam przygotowaną na zapleczu specjalną matę i poduszkę z plastikowymi kolcami, która ukoi doraźnie ewentualne dolegliwości – taki osprzęt fakira w wersji light. Wczoraj wieczorem nie mogłam usnąć z wrażenia – tak mnie ten powrót do pracy poruszył. Żeby usnąć próbowałam zająć czymś myśli, ale niestety – mój umysł wszedł na najgorszą minę. Wiecie, jaka to mina? Otóż – jest kilka amerykańskich aktorek, których personalia to dwa imiona i nazwisko – tak je znamy, pamiętamy i wymawiamy. Za każdym razem, ale to literalnie za każdym, kiedy próbuję je wszystkie wymienic, zawsze mi jedna umyka. Dręczę się i męczę, ale w głowie jest tylko jej twarz, jej role, tytuły filmów – wszystko z wyjątkiem imion i nazwiska. I za każdym razem jest to inna z nich. Kto zacz? Już piszę – Mary Louise Parker, Mary Elisabeth Mastrantonio, Evan Rachel Wood (jest jeszcze Mary Ann Hobbs, ale ona pracuje w BBC6 Music, więc jest z innego zbioru i nie koliduje mi z tamtymi). Wczoraj zapomniałam o ostatniej. Znam ją doskonale – z twarzy podobna jest zupełnie do nikogo, ale jest znakomitą aktorką – "Lokatorka", "Existenz", "Tatuaż", "Nienawistna Ósemka". Wiem nawet, że ma żydowskie korzenie. Coż z tego, skoro jej personalia pozostawały dla mnie zagadką aż do teraz. W zasadzie w momencie, kiedy zaczęłam to pisać, nagle szufladka się otwarła, a z szufladki wyskoczyła jak żywa Jennifer Jason Leigh. Alleluja! Ale także: "Dlaczego tak późno?!?". Swoją drogą – chętnie przypomnę sobie "Existenz" Cronenberga, bo widziałam go tylko raz i to chyba z 15 lat temu. To doskonały okres, żeby zweryfikować swoje młodzieńcze wrażenia i zweryfikować, czy obraz się zestarzał i zdziadział w smutny sposób. Ostatnio taki zawód przeżyłam w związku z "Apollo 13", który to w wieku niecałych dwudziestu lat uważałam za znakomity. Teraz razi mnie ilość patosu, zwłaszcza podkreślana nieznośną ilustracyjną muzyką.
No to przejdźmy może do dzisiejszego menu. Oto co przygotowaliśmy dla Was:
– krem z soczewicy i marchewki z kminkiem i kolendrą (niewegański)
– gnocchi z sosem z gorgonzoli, świeżymi pomidorami i natką pietruszki
– tarta z burakami, fetą, orzechami włoskimi i ziołami prowansalskimi
– ciasto marchewkowe z kremem waniliowym i orzechami włoskimi.