Jak się przyjrzycie zdjęciu tych czterech smakowitych kawałków brownie, dostrzeżecie u dołu rączki. Ja zobaczyłam je wyraźnie tuż po strzeleniu fotki. Najpierw chciałam dublować, żeby zniwelować niepożądany fragment zdjęcia, ale po chwili pomyślałam, że mogą sobie zostać. Skojarzyły mi się z rączkami na stole na biało-czerwonym tle, z niedawnego oredzio-wystąpienia jednego z członków naszej sceny politycznej. Moje wewnętrzne pokrętne poczucie humoru uznało to za nawet zabawne, więc dwie łapki są, pokazują że czasem jest mniej profesjonalnie, ale zawsze prawdziwie.
Chciałam Was również poinformować, że pierwsza własna choinka od niedzieli stoi już w naszym pokoju. U nas logistyka wyglądała specyficznie. Otóż – ja zajęłam się organizowaniem towaru – trochę ad hoc, podczas zupełnie innych zakupów, dlatego trochę przeciążyłam przedramiona. Jeśli chodzi o nawlekanie nitek do powieszenia bombek – tu prym wiódł małżonek, bo on lepiej sobie radzi z precyzyjnym manualem. Dość powiedzieć, że jedną nitkę przywiązywałam do bombki sześć razy. Padały brzydkie wyrazy, więc postanowiłam, że będę odbierać z rąk męża gotowce i wieszać je na choince. Efekt końcowy jest zadowalający, a co lepsza – koty mają drzewko w absolutnej pogardzie i nie interesuje ich zrywanie bombek, czy innej maści ataki na choinkę.
Może za rok, idąc za ciosem, zorganizuje drzewko także tutaj…?
Póki co, drzewka nie ma, ale jest lancz – dziś nawet podwójny. Tak się prezentuje:
– minestrone – włoska zupa warzywna – dziś z dodatkową zieloną soczewica
– makaron fusili z ragu bolońskim z wołowiny, warzyw korzennych i pomidorów, z natką pietruszki i grana pdadńo
– kokosowe curry z batatów i dyni, z orzeszkami ziemnymi, kolendrą i ryżem basmati
– tarta z pieczoną papryką, oliwkami liguryjskimi i fetą
– brownie z sosem karmelowym.