Korzystałam w piątkowy wieczór z usług jednej z krakowskich korporacji taksówkowych. Pora była późna, mrozek chwycił, to i zamiast spaceru wybrałam podwózkę. Prawie od razu pan kierowca powiedział, że jak nie chcę, to nie musze mieć tego czegoś na twarzy. On tam nie nosi, bo nie wierzy w tego całego covida. Oho – pomyślałam – po raz pierwszy od początku pandemii trafia mi się na żywo rarytas – prawdziwy, żywy plandemista. Po co więc go płoszyć bezsensownymi polemikami? Po co wdawać się w jałowe dyskusje, skoro mam niepowtarzalną okazję wysłuchać tu i teraz argumentacji, którą spotykam jedynie podczas ożywionych fejsbukowych konwersacji? „Ok, dziękuję, to ja sobie tylko z nosa zdejmę – będzie… Więcej